Budzanowski zauważa, że dla naszego kraju jedną z najważniejszych spraw jest dywersyfikacja źródeł dostaw gazu. Tymczasem budowa drugiej nitki gazociągu jamalskiego spowodowałoby, że w jeszcze większym stopniu, niż ma to miejsce obecnie, uzależnilibyśmy się nie tylko od dostaw z Rosji, ale i od jednego przedsiębiorstwa, czyli Gazpromu. Jego zdaniem dla Polski ważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego poprzez zwiększenie możliwości pozyskiwania surowca z różnych kierunków, niż koncentrowanie się tylko na jednym z nich. Przypomina o realizowanych inwestycjach dotyczących budowy połączeń z innymi krajami UE i terminalu na skroplony gaz LNG w Świnoujściu oraz poszukiwania własnych złóż gazu.
Dziś nie widomo jeszcze dokładnie którędy mogłaby przebiegać druga nitka gazociągu jamalskiego. Pierwsza łączyła złoża gazu w północnej Rosji i przebiegała poprzez Białoruś i Polskę do Niemiec. Putin oświadczył, że po wprowadzeniu do eksploatacji gazociągu północnego (Nord Stream) planowana druga nitka gazociągu jamalskiego nie może być pełną kopią już istniejącej pierwszej nitki. Którędy dokładnie miałaby biec jednak nie określił. Wiadomo jedynie, że Rosjanie dostarczaliby gaz do granicy polsko-białoruskiej, a stamtąd miałby on trafiać nad Wisłę, na Słowację i Węgry.
Dziś Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, będzie rozmawiał z szefem Gazpromu, Aleksiejem Millerem, o szczegółach dotyczące ewentualnej budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Chce uzyskać więcej informacji zwłaszcza na ten temat jej przebiegu, kosztów budowy i potencjalnych odbiorców dodatkowych ilości gazu.
Według Millera druga nitka gazociągu jamalskiego mogłaby być oddana do użytku w 2018 lub 2019 r. Według rosyjskich analityków kosztowałaby do 5?mld USD. Zarówno Budzanowski, jak i Piechociński uważają, że polski odcinek drugiej nitki gazociągu jamalskiego mogłaby realizować tylko państwowa firma Gaz-System, odpowiedzialna za sieć przesyłową w naszym kraju. Spółka na razie nie udziela jednak żadnych komentarzy na ten temat.