Krzysztof Folta, prezes Timu: Branżę elektrotechniczną czeka spowolnienie

#PROSTOzPARKIETU. Spodziewane zawirowania w budownictwie to dla nas szansa na dalszy wzrost – mówi Krzysztof Folta, prezes Tim

Publikacja: 21.01.2019 17:26

Krzysztof Folta, prezes Timu

Krzysztof Folta, prezes Timu

Foto: parkiet.com

Zacznijmy od oceny minionego roku. Znamy wstępne szacunki przychodów Timu – przekroczyły one 753 mln zł. To o 14 proc. więcej niż rok wcześniej i rekordowa kwota w historii spółki. Co decydowało o takich obrotach?

Krzysztof Folta: Na pewno dobra sytuacja w sektorze budownictwa. Choć Tim próbuje od pewnego czasu się uniezależnić, na ile to możliwe, od koniunktury w tej branży, to jednak wciąż segment budowlany ma znaczenie dla wyników spółki. Z danych, które posiadam, wynika, że SHE – stowarzyszenie zrzeszające dystrybutorów elektrotechniki – zakończyło rok ze wzrostem sięgającym 13,7 proc. Jesteśmy więc w trendzie, jeśli chodzi o koniunkturę w naszym sektorze. Tim miał natomiast największy kwotowy przyrost przychodów w branży. To oznacza, że nasz dystans pomiędzy pozostałymi członkami grupy SHE się powiększył.

Dzięki temu, że większość sprzedaży spółka realizuje przez internet?

Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze mamy najszerszą ofertę w branży. Posiadamy ok. 70 tys. produktów dostępnych w magazynie i ponad 200 tys. produktów wystawionych w sklepie internetowym. Dzięki kanałowi e-commerce klient bardzo szybko i o każdej porze może otrzymać informację o tym, jakie produkty posiadamy, w jakiej ilości, w jakiej cenie i jaka jest ich dostępność. I to jest kluczowy element, który decyduje o naszej pozycji na rynku. Po tym, jak zmieniliśmy model sprzedaży, część naszych konkurentów uruchomiła własne sklepy internetowe, ale z moich informacji wynika, że większość z nich przez internet osiąga tylko ok. 10 proc. rocznej sprzedaży. W Timie udział ten sięga ponad 70 proc.

Jakie są główne cele Timu na 2019 r.?

Chcielibyśmy osiągać wzrost sprzedaży o 5 pkt proc. wyższy od inflacji, a więc cel na ten rok to wzrost o ok. 7–8 proc. Do tego chcemy utrzymać marże na poziomie z 2018 r. Kolejny element to poprawa kosztów, bo tu też mamy jeszcze pewne rezerwy.

Czy te pozytywne tendencje na rynku, które dotąd obserwowaliśmy, będą pana zdaniem kontynuowane w tym roku?

Jeśli prześledzimy nasze comiesięczne wyniki sprzedażowe, to zauważymy, że od III kwartału dynamika wzrostu sprzedaży maleje. I myślę, że to jest trend całej branży. Dlatego już po trzech kwartałach powiedziałem, że my się szykujemy na wojnę. To znaczy zakładamy, że dynamika sprzedaży będzie umiarkowana, bo sięgająca 7–8 proc. Chcemy przy tym jednak utrzymać marżę procentową, a to nie jest już takie proste. Bardzo przyglądamy się kosztom i myślę, że w tym temacie też mamy jeszcze trochę do zrobienia.

Branżę czeka więc kolejny kryzys?

Myślę, że raczej spowolnienie. Przedstawiciele firm budowlanych sami przyznają, że sektor budownictwa cierpi nie na brak zleceń, ale na brak rentowności kontraktów. To jest obecnie największy problem tej branży, który na koniec negatywnie odbije się też na hurtowniach elektrotechnicznych. I to jest ogromne wyzwanie, jakie stoi przed branżą dystrybutorów elektrotechnicznych.

Jak będzie się rozwijać należąca do grupy spółka logistyczna 3LP?

Naszym celem jest przede wszystkim pozyskiwanie dla spółki 3LP klientów spoza grupy Tim. W 2018 r. ok. 30 proc. sprzedaży spółka realizowała już dla klientów zewnętrznych. Plan na ten rok zakłada zwiększenie tego udziału do 40 proc., a docelowo ma to być 50 proc. Myślę, że spółka ta jako stosunkowo nowy podmiot w grupie ma jeszcze ogromny potencjał do dalszych wzrostów i wzrost przychodów powinny sięgać co najmniej 20 proc. rocznie. Co ważne, spółka jest już rentowna na wszystkich poziomach zysków.

Czy w tym segmencie łatwo jest pozyskać nowych klientów?

Usługi logistyczne są bardzo wrażliwe, to znaczy wszelkie zaniedbania od razu odbijają się na kliencie finalnym, który zleca usługę. Wobec tego przed zawarciem większego kontraktu jest długi okres wyczekiwania, a więc firma najpierw zleca nam tylko określone usługi i sprawdza, jak sobie z tym radzimy. Pozyskanie klienta trwa więc dłużej niż w handlu. Ma to też jednak swoje plusy, bo później trudno jest takiego klienta stracić. Ich lojalność i przywiązanie do kontrahenta są zazwyczaj dłuższe, a więc stabilność takiej współpracy jest też dużo większa.

W listopadzie zarząd Timu zdecydował o wypłacie zaliczki na poczet dywidendy w wysokości 1 zł na akcję. Czy spółka już na trwałe powróciła do wypłaty dywidendy?

Był to ukłon w stronę akcjonariuszy. Po zmianie modelu przez kilka lat mieliśmy straty, potem przez jakiś czas wychodziliśmy na prostą. Teraz postanowiliśmy zrekompensować akcjonariuszom ten brak wypłat w poprzednich latach. Jeżeli nie będzie drastycznych zmian, to znaczy spółka pozostanie w bardzo dobrej kondycji finansowej i dalej będzie mieć zyski, a szczególnie dodatnie przepływy finansowe, to chcielibyśmy także w przyszłości wypłacać dywidendę. Nie chcę składać jednoznacznych deklaracji. Na dziś mogę natomiast powiedzieć, że kluczowe jest bezpieczeństwo finansowe firmy. Jeśli to jest zapewnione, to kolejnym krokiem jest decyzja o ewentualnej dywidendzie.

Jak widzi pan przyszłość Timu w dalszej perspektywie? Czy możliwe są kolejne rewolucyjne zmiany?

Nie szykuję już żadnej rewolucji, bo ostatnia zmiana modelu była dużym przeżyciem dla spółki. Oczywiście nigdy nie jest tak, że nie można czegoś robić lepiej. Skupimy się więc na poprawie efektywności działalności, na optymalizacji kosztów i ich dostosowaniem do wielkości przychodów. Chcemy pozyskiwać jak największą liczbę klientów, a żeby to zrobić, to powinniśmy postawić na dobrą jakość. A więc musimy oferować szeroką gamę produktów w krótkim czasie i bez błędów. Jeśli będziemy poprawiali jakość swojej działalności i realizowali potrzeby klientów, to będziemy cały czas rośli. Ale nie za wszelką cenę. Na pewno nie będziemy chcieli wzrostu sprzedaży okupić osłabieniem rentowności. Na horyzoncie rysuje się spowolnienie. Jest takie chińskie powiedzenie, że jak przychodzi tajfun, to jedni stawiają mury, a drudzy żagle. Tim powinien stawiać żagle, czyli wykorzystywać tego typu sytuacje jako możliwość wzrostu, a nie jako ryzyko osłabienia swojej pozycji. I tak wchodzimy w rok 2019. Uważam, że te zawirowania, jakich oczekujemy w obszarze budownictwa, możemy wykorzystać jako szansę na dalszy wzrost.

Spodziewa się pan, że pozostali hurtownicy prędzej czy później pójdą w ślady Timu i handel w głównej mierze odbywać się będzie przez internet?

Rok 2018 pokazał, że nasz model dobrze działa. Oczywiście każdy model można skopiować, dlatego działamy pod dużą presją, by go stale ulepszać. My cały czas inwestujemy w poprawę funkcjonalności, procesów itp. Czy konkurencja pójdzie w nasze ślady? Trudno to dziś ocenić, ale na pewno musimy się cały czas doskonalić.

Firmy
Mentzen dzień drugi na giełdzie. Euforii ciąg dalszy
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Firmy
Kulisy ataku Hindenburga na imperium Adaniego
Firmy
Oponeo.pl na fali wzrostowej
Firmy
Synthaverse powalczy o rynek francuski
Firmy
Fundusze unijne. Mocne wsparcie dla start-upów
Firmy
Benefit Systems zabił inwestorom ćwieka