Na wtorkowym posiedzeniu Rada Ministrów ma zająć się m.in. projektem nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Projekt przewiduje zniesienie wprowadzonej w 2016 r. zasady 10H, czyli zakazu budowy wiatraków w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność ich wysokości wraz z wirnikiem od zabudowań mieszkalnych. Obecne brzmienie przepisów dopuszcza pod pewnymi warunkami zmniejszenie tej odległości do 700 m. Projektowane przepisy mają wyznaczyć odległość minimalną 500 m. Do ostatnich zmian w tej ustawie doszło dwa lata temu, kiedy przejęto zasadę 700 m. Wówczas rząd PiS kierowany przez Mateusza Morawieckiego także zgodził się na 500 m. Odległość zmieniono w efekcie prac komisji sejmowych. Obecna koalicja odległości już nie zmieni, ale prace w parlamencie mogą się ciągnąć i nie jest jasne, czy ustawa zostanie przyjęta przez parlament przed wyborami prezydenckimi. Obecny prezydent także może mieć uwagi do zbyt daleko idącej – zdaniem części polityków PiS – liberalizacji przepisów.
Czytaj więcej
Projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej przeszedł – po wielu miesiącach ministerialnych przepychanek – przez Stały Komitet Rady Ministrów. Teraz ustawę czeka jeszcze komisja prawnicza i głosowania na radzie ministrów. Dalej trafi ona już do Sejmu.
Na ostatniej prostej prac nad projektem ustawy część ministerstw i operator sieci przesyłowej PSE zgłosili szereg uwag. Ostatecznie projekt będzie uwzględniał tzw. repowering turbin wiatrowych (możliwość modernizacji istniejących wiatraków) – co ważne, bez konieczności przygotowania nowej oceny środowiskowej. Pierwszy raz ta deklaracja padła pod koniec stycznia. Minimalna odległość turbiny od granicy parku narodowego ma wynieść 1500 m, od określonych obszarów Natura 2000 – 500 m. Restrykcją tą mają zostać objęte sąsiedztwa obszarów Natura 2000 utworzonych w celu ochrony siedlisk nietoperzy i ptaków.
Najbardziej zainteresowane zmianami w tej ustawie będą m.in. Polska Grupa Energetyczna i Orlen. PGE, przejmując podmioty norweskiego Donga i hiszpańskiej Iberdroli po 2016 r., zyskała farmy wiatrowe, dla których już w najbliższych latach (2028–2030) trzeba będzie podjąć decyzje o ewentualnym repoweringu. PGE przyznaje, że analizuje w najstarszych farmach wiatrowych możliwość wymiany technologii. Firma skupia się jednak przede wszystkim na podstawowym celu projektu, a więc zmianie odległości. PGE Energia Odnawialna posiada w portfelu ok. 250 MW projektów wiatrowych spełniających wymagania obecnej ustawy i 700 m. – Szacujemy, że nowelizacja ustawy o inwestycjach wiatrowych w kierunku zmniejszenia odległości lokalizowania turbin od zabudowy mieszkalnej do 500 m umożliwi zwiększenie mocy posiadanych projektów o około 30 proc. – informuje nas spółka. Biorąc pod uwagę aktualny stan zaawansowania posiadanych przez PGE Energia Odnawialna projektów wiatrowych, szacuje ich oddanie do eksploatacji w perspektywie pięciu–siedmiu lat. Z kolei Orlen posiada elektrownie wiatrowe, których łączna moc wyniosła na koniec 2024 r. 592 MW. Jednak koncern chce rozbudować OZE. W efekcie chce zwiększyć moc OZE – do 9 GW w 2030 r. i 12,8 GW w 2035 r.