Szef PSE: Polska energetyka potrzebuje lepszej koordynacji działań

Blackouty nam nie grożą, ale jeśli chodzi o ograniczenia dostaw, to odpowiedź nie jest jednoznaczna – mówi Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

Publikacja: 30.04.2024 06:00

Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych

Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych

Foto: fot. Marcin Stokowski/mpr

Czy w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych, w których stery objął pan z początkiem marca, jest potrzeba zmiana w zarządzaniu?

Nie ma idealnych organizacji, w każdej można i trzeba wprowadzać zmiany, ale generalnie sposób zarządzania majątkiem Polskich Sieci Elektroenergetycznych nie był nigdy przedmiotem dyskusji. Problemy polskiej energetyki mają niewiele wspólnego z zarządzaniem sieciami przesyłowymi i systemem. Wyzwania dotyczą raczej sposobu transformacji energetyki, który był dotąd synonimem chaosu i braku spójnej wizji. Nawet jeżeli podejmowano gdzieś wysiłek transformacji, to jednocześnie błędnie szacowano skutki podjętych działań.

Przykładem jest np. program rozwoju fotowoltaiki. Obecnie mamy 1,4 mln prosumentów, a moc ich instalacji to blisko 11,5 GW, kilka razy więcej, niż zakładano. Uważam, że to wielkie osiągnięcie – wciągnięcie kilku milionów Polaków w transformację, uświadomienie im, że mogą zarządzać energią dla swoich domów. Jednak źle np. sformowano cel: PV na dachach ma pomóc właścicielom w redukcji kosztów energii głównie dzięki autoprodukcji, a nie poprzez jej „magazynowanie” w sieci. W efekcie rząd PiS w panice musiał zmieniać system rozliczeń, a „nowych” prosumentów nie uprzedzono, że wraz z wprowadzeniem dla nich cen godzinowych czy 15-minutowych za energię wysłaną do sieci będą otrzymywać grosze. Teraz musimy poradzić sobie z wyzwaniami, które pojawiły się w związku z gwałtownie rosnącą liczbą prosumentów, i jednocześnie nie dopuścić do wzrostu ich frustracji i gniewu wynikającego z niekorzystnych rozliczeń i powtarzających się wyłączeń będących skutkiem problemów w sieciach niskich napięć.

A zatem, po pierwsze, nie podjęliśmy skoordynowanego wysiłku stworzenia planu transformacji energetyki i jego skutecznej realizacji. Po drugie, nie było próby synchronizacji transformacji między różnymi sektorami, nie szukano synergii. Nigdy nie został ogłoszony plan transformacji całej gospodarki np. do 2050 r. Gdyby taki dokument powstał, projekty mogłyby być realizowane we właściwiej kolejności i przy maksymalizacji korzyści, a nie przypadkowo. Tej koordynacji inwestycji nie było i to zaowocowało obecną sytuacją, która wygląda dość dramatycznie.

Jaka jest zatem rola PSE w tej polityce?

Naszą rolą nie jest oczywiście układanie i recenzowanie całej polityki energetycznej, lecz jedynie wskazywanie na skutki takich czy innych decyzji dla systemu. Przykładem jest wydzielenie elektrowni węglowych z grup energetycznych. Realizacja tego pomysłu w postaci Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego nie rozwiązywała problemu, lecz jedynie przenosiła go z grup energetycznych na budżet, a więc na obywateli.

Czy z punktu widzenia PSE sposób wydzielenia węgla z energetyki ma jakiekolwiek znaczenie?

Zdajemy sobie sprawę z roli i sytuacji, w której znajdują się obecne zarządy energetycznych spółek giełdowych. Nie mogą one doprowadzić do tego, że trwale nierentowne aktywa są permanentnie finansowane z kieszeni ich akcjonariuszy. Z punktu widzenia zarządów wymogiem kodeksowym jest zatem sprzedaż nawet za złotówkę lub zamknięcie nierentownych bloków. Z drugiej strony jednak jako podmiot odpowiedzialny za bilansowanie mocy w systemie widzimy, że tych starych bloków dziś wyłączyć nie można.

Potrzebujemy „twardego” czy „miękkiego” wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych?

Zdaję sobie sprawę, że prezesi spółek energetycznych opowiadają się za pełnym wydzieleniem. W ramach swoich grup kapitałowych nie widzą sposobu, który pozwoliłby na zapewnienie finansowania dla pozostawienia bloków na węgiel w rezerwie. Stąd pomysł wydzielenia ich do oddzielnie finansowanej rezerwy ma sens. Z drugiej jednak strony długoterminowo ograniczenie się do samego „twardego” wydzielenia energetyki węglowej nie jest dobrym rozwiązaniem. Musimy iść w stronę szybkiej dekarbonizacji źródeł wytwórczych. Chodzi o to, aby elektrownie, które trafią do rezerwy, nie tkwiły w niej przez kolejnych kilkanaście lat, wyczekując na atom.

Czy to oznacza powrót do tzw. zimnej rezerwy mocy?

Pod koniec 2025 r. kończy się system wsparcia finansowego dla starszych bloków węglowych na rynku mocy. Musimy jednak bezwzględnie ten mechanizm wydłużyć na kolejne lata, na co dała zresztą zielone światło Unia Europejska poprzez reformę rynku energii. Czeka nas przegląd tego systemu wsparcia z Komisją Europejską. Jesteśmy za utrzymaniem rynku mocy, ale bardzo zmodyfikowanego, by osiągnąć cele, które są korzystne z punktu widzenia polskiego systemu. Chodzi o to, abyśmy byli konkurencyjni w Europie. Obecnie oferujemy rynkowi elektrownie o dużym udziale kosztów zmiennych. Właśnie dlatego tańsza energia z importu wypycha naszą krajową, węglową.

UE zakończyła prace nad reformą rynku energii. Teraz przepisy dotyczące wydłużenia wsparcia dla energetyki węglowej wymagają przeniesienia do polskiego prawa…

Czekamy na projekt ustawy w tej sprawie. Z potrzeby zmian zdaje sobie sprawę także Ministerstwo Klimatu i Środowiska, z którym rozmawiamy na ten temat. Korzystając z faktu, że będziemy na etapie przeglądu rynku mocy, warto już teraz konsultować pomysły z KE, by do końca tego roku przyjąć zmiany w ustawie o rynku mocy. Potrzebna będzie także notyfikacja. Należy wprowadzić instrument, który pozwoli utrzymywać w gotowości elektrownie węglowe, które pracowałyby jedynie wówczas, kiedy OZE potrzebowałyby wsparcia przy bilansowaniu systemu. Jednocześnie cena za tę usługę powinna być na tyle wysoka, żeby pozwoliła właścicielom utrzymać te elektrownie w gotowości.

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że to będzie nas bardzo drogo kosztować. Dlatego też powinniśmy zastępować bloki węglowe gazowymi, głównie kogeneracyjnymi (elektrociepłownie) wbrew opiniom, że „błękitnie paliwo” to przeżytek. Gaz daje nam optymalną możliwość jak najszerszego wykorzystania OZE w systemie energetycznym. Daje też potrzebną systemowi elastyczność. W sytuacji powstawania nadwyżek mocy z OZE współczesne elektrociepłownie będą zasilały sieć ciepłowniczą energią z nich poprzez pompy ciepła. Kiedy OZE produkować będą mniej, wówczas źródła gazowe i biogazowe dadzą brakującą moc do systemu energetycznego.

W ramach PSE działa komórka do „zadań specjalnych”, ośrodek Narodowe Centrum Analiz Energetycznych (NCAE). Jakie są jego zadania?

To nie jest nowe centrum, ale faktycznie w ostatnich tygodniach więcej mówi się o jego istnieniu. NCAE opracowuje plany i analizuje potrzeby systemu energetycznego. Te raporty dotychczas nie były upublicznianie. Zakładamy, że wkrótce się to zmieni, poza oczywiście danymi poufnymi. Rozmawiamy z Gaz-Systemem i PERN, jaka będzie rola tego ośrodka, czy będzie funkcjonował w formie spółki czy jednostki badawczej.

W Planie Rozwoju Systemu Przesyłowego (PRSP) do 2034 r. mowa jest o deficytach mocy do produkcji energii w systemie energetycznym już w 2025 r. W kolejnych latach sytuacja miałaby się pogarszać. Czy grożą nam zatem blackouty?

Blackouty nie grożą, ale jeśli pyta pan o ograniczenia dostaw, to odpowiedź nie jest jednoznaczna. Nieoczekiwane przerwy w dostawach prądu z powodów bilansowych zasadniczo nam nie grożą, bo mamy połączony europejski rynek energii i jeśli w polskim systemie energetycznym pojawią się braki, zazwyczaj możemy szybko je uzupełnić. Na dzisiaj nie widać zagrożenia, że w sytuacji czasowych deficytów mocy nie będziemy w stanie skorzystać z pomocy naszych sąsiadów. Zastrzegam jednak przy tym, że żadne odpowiedzialne państwo nie powinno polegać tylko na imporcie. Natomiast nagłe przerwanie dostaw energii nam nie grozi, o ile nie nastąpi jakiś kataklizm. Jednak nawet w perspektywie krótkoterminowej nie mamy 100-procentowej pewności, że jesteśmy bezpieczni, o ile nie podejmiemy działań natychmiast...

Trzeba to sobie powiedzieć otwarcie. Potencjalnie, w najgorszym przypadku, mogą wystąpić ograniczenia w poborze energii. Jeśli bylibyśmy zmuszeni je wprowadzać, to byłby to problem dla polskiej gospodarki i znaczące utrudnienie w pozyskiwaniu inwestycji zagranicznych. By tego uniknąć, powinnyśmy zrobić wszystko, aby nowe moce wytwórcze zaczęły powstawać i były dopasowanie do naszych potrzeb. Produkcja energii powinna być jak najbardziej elastyczna i jak najtańsza.

Będzie także rosnąć rola magazynów energii…

Tak, ale muszą one najpierw wyjść fazy zapowiedzi inwestorów. Rozpoczęliśmy właśnie przegląd wydanych warunków i umów przyłączeniowych dla magazynów energii. Część inwestorów otrzymała od nas propozycje przyspieszenia realizacji inwestycji. Czekamy na ich decyzje. To pozwoliłoby nam zwiększenie elastyczności systemu o kilka gigawatów. Żeby jednak było co magazynować, trzeba mieć więcej mocy wytwórczych.

Cześć inwestorów narzeka jednak, że magazyny są nadal nieopłacalne…

Niektórzy tak uważają - to zależy od inwestorów i samej inwestycji. Są w Polsce i takie firmy, dla których magazyny energii już teraz mogą być opłacalne. Jest jeszcze trzecia grupa inwestorów, którzy zakładają, że może nie dziś, ale już wkrótce zacznie się to opłacać. Od czerwca wchodzi bowiem w życie reforma rynku bilansującego (techniczny rynek energii – red.), dzięki której wszyscy uczestnicy rynku będą mogli świadczyć tzw. usługi systemowe. Dotychczas w praktyce realizowały je tylko duże elektrownie. Teraz będą mogli je oferować również np. producenci OZE z magazynami energii. Będzie to dla nich bardzo korzystne, a nam poprawi elastyczność systemu. O kwestii magazynowania energii rozmawiamy za pośrednictwem NFOŚiGW także z sektorem ciepłowniczym. Magazynowanie energii w cieple to już dziś dostępna i tania technologia.

Skala inwestycji PSE – zgodnie z PSRP do 2034 – jest ogromna. Operator będzie się zadłużał?

Nie mamy innej opcji. Mamy świadomość, że program inwestycji wyznaczony jest przez kierunek transformacji, a więc przez przeniesienie centrum produkcji energii z południa kraju na północ. Koszt inwestycji w sieci przesyłowe do połowy lat 30. zamknie się w kwocie około 80 mld zł. Te środki nie mogą pochodzić tylko z taryfy przesyłowej. Odbiorcy nie unieśliby takich podwyżek. Dlatego też będziemy częściowo wspomagać się kredytowaniem. Inwestycje na taką skalę będą trwały określony czas, a później będziemy mogli stopniowo spłacić to zobowiązanie.

Czy wasza taryfa może znacznie pójść do góry?

Obecne zmiany w projekcie ustawy o cenach energii nie będą dotyczyć sposobu obliczania taryf przesyłowych i dystrybucyjnych.

PSE będą gotowe do odbioru energii z morskich farm wiatrowych?

Absolutnie tak. Dotrzymamy harmonogramu wszystkich inwestycji uzgodnionymi z inwestorami morskich farm wiatrowych. Mamy już szereg decyzji środowiskowych i pozwoleń na budowę linii. Trwa też budowa stacji w Choczewie. Po naszej stronie nie będzie żadnego problemu, aby odebrać energię elektryczną z morskich farm wiatrowych z tzw. pierwszej fazy.

Zostańmy więc w Choczewie. Budowa pierwszej elektrowni jądrowej wydaje się pewna. Czy taką samą pewność ma Pan w przypadku drugiej i trzeciej elektrowni jądrowej?

Te wątpliwości wobec kolejnych elektrowni jądrowych oczywiście widzimy i analizujemy. Pytanie, czy w połowie lat 30. będą już małe reaktory jądrowe. Nie wiemy też, jaki będzie koszt inwestycji i cena energii pochodząca z takich źródeł. Z punktu widzenia PSE najlepiej byłoby, gdyby te inwestycje powstały jak najszybciej i najlepiej w tych samych lokalizacjach, w których obecnie działają bloki węglowe i istnieje majątek sieciowy.

Jeśli chcielibyśmy zgodnie z Programem Polskiej Energetyki Jądrowej, wciąż aktualnym, wybudować kilka bloków jądrowych, o łącznej mocy 6–9 GW, to pojawia się pytanie, czy taka duża ilość energii z atomu, który musi pracować ciągle, nie będzie kolidować z rosnącą mocą z OZE...

Nie podzielam takich obaw. Taki poziom mocy w atomie jak w PPEJ – w mojej ocenie – nie zagrozi rozwojowi OZE. Musimy pamiętać, że nasza gospodarka będzie się w dużym stopniu elektryfikować. Zapotrzebowanie na energię wzrośnie między innymi dzięki takim branżom, jak sztuczna inteligencja i centra danych.

Elektrownia Turów jest potrzebna dla bezpieczeństwa energetycznego?

Sama jednostka w kontekście braku mocy w systemie energetycznym, które mogą pojawić się w kolejnych latach, jest nam obecnie potrzebna. Rozbudowujemy sieć przesyłową na Dolnym Śląsku między innymi po to, by zminimalizować ryzyka w sytuacji, w której ta elektrownia nie byłaby w stanie – z różnych powodów – dalej produkować energii. Niezależnie od tego na granicy polsko-niemiecko-czeskiej potrzebujemy jednak źródła energii, które ze pozwoli stabilizować napięcie w sieciach i umożliwi wymianę międzysystemową.

Prosumenci, którzy korzystają z systemu rozliczeniowego net – billing żalą się na niskie rozliczeniowe ceny miesięczne, które publikują PSE, a po których się oni rozliczają…

PSE obliczają cenę miesięczną po wzorze z ustawy i ją publikują, niskie ceny to nie jest nasze widzimisię tylko realia rynku europejskiego. Świecące słońce czy też wiejący wiatr to dziś synonim niskich cen energii. Nikt na początku rewolucji prosumenckiej w Polsce nie zdefiniował jej celu. To jest właśnie przykład braku strategii, o którym mówiłem na początku naszej rozmowy. Moim zdaniem celem instalacji fotowoltaicznej na domowych dachach powinno być zapewnienie jak najszerszej samowystarczalności energetycznej, a nie zarabianie i handel. System nie jest do tego, aby służyć jako „wirtualny magazyn”. Rozumiem rozczarowanie części prosumentów, ale to efekt braku zdefiniowania celu tej rewolucji, której skala zdecydowanie przerosła pomysłodawców. Trzeba podjąć kroki, aby część tych zdarzeń zmitygować. Nie mówię tu tylko o magazynach prosumenckich, bo one problemu nie rozwiążą. Chodzi o magazyny energii na sieciach niskich i średnich napięć, o rynki elastyczności, ceny dynamiczne itd.

Drogą do rozwoju prosumentów w Polsce będzie odmrożenie cen energii i powrót do rynkowych stawek. Koszty życia w innych sektorach wrosły kilka razy, a ceny energii jak mroziliśmy, tak mrozimy dalej. Trzeba pomóc najsłabszym, a nie dotować poprzez rekompensaty koncerny energetyczne. Tylko na konkurencyjnym rynku jest miejsce dla prosumentów. Dostępna moc tych instalacji czy też magazynów, mogłaby być wykorzystywana przez spółki obrotu, a właściciele instalacji mogliby za to otrzymywać wynagrodzenie. Dopóki nie zachęcimy do twórczego podejścia do prosumenckiej energetyki, na przykład poprzez tworzenie lokalnych społeczności, takie problemy, o które Pan pyta, będą się pojawiać.

W tym roku PSE już ośmiokrotnie decydowały się na redukcję generacji energii z OZE. Głównie z fotowoltaiki. A prawdziwe lato dopiero przed nami. Będą masowe redukcje mocy z instalacji OZE tego lata?

Niekoniecznie, bo efektywność źródeł fotowoltaicznych spada wraz ze wzrostem temperatury. Ponadto latem nie będą pracować elektrociepłownie, w systemie będzie więc więcej miejsca dla OZE. Dodatkowo kiedy fotowoltaika będzie pracować najintensywniej, wzrośnie zapotrzebowanie wynikające z pracy klimatyzatorów.

Kwestia rosnących redukcji to także rosnące problemy z wpłatą rekompensat za takie działania…

Staramy radzić sobie z tym problemem i sukcesywnie rozliczać redukcje. Podejmujemy starania, aby usprawnić i uprościć ten proces. Musimy jednak pamiętać, że to nie od nas zależy, jaki jest biznes plan danego inwestora. To w ich interesie jest znalezienie klientów na produkowaną przez nich energię. Niebawem sam rynek będzie penalizować produkcję energii bez umów i odbiorców.

CV

Grzegorz Onichimowski

Grzegorz Onichimowski jest prezesem Polskich Sieci Elektroenergetycznych od 1 marca 2024 r. Przedsiębiorca i menedżer z ponad 30-letnią praktyką w sektorach energetyki i IT. Ekspert Instytutu Obywatelskiego i współtwórca programu energetycznego Koalicji Obywatelskiej. Współtwórca i prezes (w latach 2002–2012) Towarowej Giełdy Energetycznej. Konsultant w wielu firmach sektora energetycznego w Polsce, Europie i USA. W latach 2015–2019 pomagał tworzyć rynek energii w krajach Zatoki Perskiej. Wykładowca Collegium Civitas i innych uczelni. Absolwent Politechniki Warszawskiej oraz SGH.

Energetyka
Enea zarabia na odkupie energii z giełdy zamiast na własnych elektrowniach
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Energetyka
Enea zwiększa moc w OZE i wierzy w gazowe Kozienice
Energetyka
Polenergia zwiększa zyski. Spółka odnotowała blisko 300 mln zł zysku
Energetyka
Enea mnoży zyski i nie wycofuje się budowy elektrowni gazowej w Kozienicach
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Energetyka
Bez mrożenia cen energii dla firm i samorządów
Energetyka
Mrożenie cen prądu