– Poszukujemy innych możliwości korzystania z węgla. Chcemy w ten sposób przygotować się do dużo dłuższego korzystania z tego paliwa, niż wynikałoby to z unijnych programów – zapowiedział Tchórzewski podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa.
Minister zapewnił, że obecnie trwają prace nad polityką energetyczną państwa do 2040 r. W ramach konsultacji społecznych do projektu tego dokumentu wpłynęło 1,8 tys. uwag. – Trwa analiza tych uwag. W moim przekonaniu będą jeszcze pewne modyfikacje polityki energetycznej, ale chcielibyśmy, żeby w okolicach wakacji Rada Ministrów przyjęła dokument – zapowiedział Tchórzewski. Przyznał jednocześnie, że realne jest wprowadzenie w niedługim czasie poprawek do strategii, w związku z tym, że do końca 2019 r. Polska musi przedstawić Komisji Europejskiej ostateczny krajowy plan na rzecz energii i klimatu, w którym zadeklaruje swój udział w redukcji emisji CO2. – Te dwa dokumenty muszą być spójne. Chcemy jednak przyspieszyć przyjęcie polityki energetycznej, bo jest duża potrzeba rozpoczęcia przygotowań do realizacji naszych planów – skwitował Tchórzewski.
Kluczowym elementem strategii ma być rozwój energetyki jądrowej. Pierwszy blok ma ruszyć do 2033 r., a pięć kolejnych w ciągu następnych 10 lat. Z informacji, które wcześniej przedstawił resort energii, wynika, że koszt inwestycji w energetykę jądrową o łącznej mocy 6–9 GW sięgnie 100–135 mld zł, rozłożonych na 20–25 lat. – Bloki jądrowe są o tyle istotne, że w tej chwili to jedyne źródła energii, które dają zerową emisję CO2 i nie wymagają uruchamiania mocy rezerwowych. Dają nam więc możliwość dywersyfikacji struktury wytwarzania energii elektrycznej po racjonalnym koszcie – stwierdził minister. Resort prowadzi w tym obszarze rozmowy m.in. ze stroną amerykańską na temat technologii i finansowania projektu.
Projekt polityki energetycznej przewiduje jednocześnie utrzymanie wykorzystania węgla w produkcji energii elektrycznej na obecnym poziomie do 2030 r. W tym jednak czasie udział tego paliwa (kamiennego i brunatnego) w miksie energetycznym ma spaść z obecnych niemal 80 proc. do około 60 proc. Wzrost zapotrzebowania na energię zostanie bowiem pokryty przez inne źródła – głównie bloki jądrowe, farmy wiatrowe na morzu i elektrownie słoneczne. Krajowy plan na rzecz energii i klimatu przewiduje, że Polska nie zdoła zrealizować nałożonego na nią przez UE celu dla odnawialnych źródeł energii (OZE), których udział w końcowym zużyciu energii brutto powinien wynosić 15 proc. do 2020 r. Do tego czasu uda nam się osiągnąć jedynie 13,8 proc. Dla Polski taki scenariusz oznaczałby konieczność dokonania tzw. statystycznego transferu zielonej energii z innych państw unijnych. Jak oszacowała Najwyższa Izba Kontroli, koszty tego transferu mogą wynieść nawet 8 mld zł. Dlatego resort energii planuje umożliwić przeprowadzenie w tym roku aukcji dla 3,4 tys. MW nowych mocy wytwórczych z różnych rodzajów OZE. – Sygnały, jakie płyną do nas z Komisji Europejskiej, wskazują, że liczy się też wola. Dlatego jeśli będziemy mieli odpowiednią ilość zakontraktowanych mocy, to możemy liczyć na to, że zbytnie restrykcje nas nie spotkają – przekonuje Tchórzewski.