Historycznie wrzesień w wykonaniu WIG to najsłabszy miesiąc roku

I zgodnie z historycznym planem na warszawskim parkiecie zaczął się nerwowo. Wzrosła zmienność, a przewagę miała strona podażowa. Na nastroje inwestorów największy wpływ miały wydarzenia na nowojorskiej giełdzie.

Publikacja: 09.09.2024 06:00

Historycznie wrzesień w wykonaniu WIG to najsłabszy miesiąc roku

Foto: Adobestock

Za nami pierwszy tydzień września i na ten moment statystyka potwierdza słabość tego miesiąca. Licząc do piątkowego popołudnia, WIG20, mWIG40 i szeroki WIG straciły w pięć sesji po ponad 2 proc., a sWIG80 – ponad 1 proc. Za skok zmienności odpowiadały przede wszystkim czynniki zewnętrzne: mieszane dane makroekonomiczne z USA – słabsze od oczekiwań odczyty indeksów przemysłowych ISM i PMI i danych z rynku pracy (JOLTS, ADP) i lepsze od prognoz odczyty wskaźników usługowych. Duży wpływ na globalne nastroje miało też pogorszenie w branży producentów procesorów. Sporo traciły m.in. Nvidia, Intel i AMD. Czynniki lokalne były natomiast pozytywne. Indeks PMI dla polskiego przemysłu wypadł powyżej oczekiwań, RPP nie zmieniła stóp, a prezes NBP mówił, że w Polsce mamy cud gospodarczy.

A skoro to czynniki zewnętrzne dyktowały warunki, to nie dziwi fakt, że WIG20 wyglądał na GPW najsłabiej. Jego notowania wróciły pod średnią z 200 sesji, czyli umowną granicę hossy, a oscylator MACD zakręcił w dół na linii 0. Skala strat od szczytu hossy to wciąż niecałe 10 proc., więc do spełnienia drugiego warunku bessy jeszcze daleko. Warto jednak zwrócić uwagę, że średnia z 50 sesji zbliża się od góry do 200-sesyjnej. Tak blisko siebie obie linie nie były od 11 miesięcy. Ostatnie takie skrzyżowanie zdarzyło się na początku 2022 r. i nie okazał się to dobry prognostyk.

Druga i trzecia linia naszego rynku też traciły, ale relatywnie mniej od pierwszej. Indeks mWIG40 wrócił pod 50-sesyjną średnią, ale w piątek po południu bronił 200-sesyjnej. Z kolei sWIG80 cały czas pozostaje w strefie między średnimi. Wypadkową zmian tych trzech indeksów jest zachowanie szerokiego WIG. Na plus należy mu zapisać, że do piątkowego popołudnia trzymał się powyżej umownej granicy hossy, a ostatnim spadkom towarzyszyły coraz niższe słupki wolumenu. Na minus natomiast – zwrot w dół na MACD i zarysowującą się od maja coraz wyraźniej strukturę coraz niższych lokalnych szczytów i dołków. Jeśli chodzi o skalę strat i zachowanie względem średnich kroczących – wciąż mówimy o korekcie, która nie odstaje od tych najdotkliwszych z października i marca ubiegłego roku. Niepokoi natomiast to, że korekcyjny układ rozciąga się coraz bardziej w czasie.

Indeksom zagranicznym brak technicznej jednomyślności. S&P 500 i DAX cofnęły się do średniej z 50 sesji i wciąż są relatywnie blisko szczytów, a cofnięcie może być tylko przygotowaniem gruntu pod wybicie. Nasdaq Composite, obciążony sektorem półprzewodników, zszedł poniżej średniej z 50 sesji, a Nikkei 225 po V-kształtnym odbiciu wrócił pod granicę hossy. Z kolei zbliżenie się złota do ATH i spadki bitcoina pokazują wzrost awersji do ryzyka, która może utrudniać rynkom akcji wychodzenie z lokalnych dołków.