Indeks dużych spółek warszawskiej giełdy zaczął maj od byczego akcentu. Przebił poziom 2500 pkt, a w piątek rano wyznaczył nowy szczyt hossy na poziomie 2577 pkt. W pewnym sensie nasz segment blue chips nadrobił w ten sposób majówkowe zaległości, bowiem gdy nasz rynek pauzował, Wall Street wychodziła z korekty. Zarówno S&P 500 jak i Nasdaq Composite wróciły tydzień temu nad średnie z 50 sesji, a w ostatnich dniach zbliżały się już do szczytów wszech czasów. Z USA napłynęły bowiem słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy, które wspierają scenariusz „zgołębienia” Fedu.
Co istotne, WIG20 wspinał się na nowe szczyty mimo relatywnej słabości banków. Indeks reprezentujący ten sektor stracił od początku maja 0,8 proc. i pozostaje w układzie łagodnej korekty. Rolę liderów przejęły inne spółki, ustanawiające lokalne lub długoterminowe maksima. Mowa m.in. o PZU, Kętach, Allegro, KGHM, a także CD Projekcie. Taka rotacja liderów to dobry znak, świadczący o tym, że kapitał zagraniczny dostrzega potencjał wzrostu w szerokim gronie największych spółek z naszej giełdy.
Dobrze w minionym tygodniu radziły sobie także spółki o średniej kapitalizacji. Indeks mWIG40 po raz pierwszy w historii przekroczył bowiem 6500 pkt i wydostał się z układu korekty. W jego portfelu błyszczały m.in. spółki energetyczne niesione zmianą retoryki rządzących w kwestii aktywów węglowych. Ponadto w czwartek świetne szacunkowe wyniki pokazała Enea, a w piątek rano, również po publikacji wstępnych wyników, błyszczał dystrybutor obuwia – CCC. Tak więc grono średniaków, podobnie jak grono gigantów, ma swoich liderów, a gdy jedni słabną na ich miejsce pojawiają się nowi.