W ciągu trzech kwartałów ub.r. znaleźliście nabywców na 642 lokale, z czego 45 proc. w III kwartale. Co można powiedzieć o IV kwartale? Jaki był wpływ „Bezpiecznego kredytu” i co będzie dalej – ten program został wygaszony, a jego następca dopiero się formułuje?
Przede wszystkim chciałbym życzyć szczęśliwego nowego roku: owocnego i przewidywalnego, bo to jest coś, czego w nieruchomościach byśmy pożądali najbardziej.
2023 r. dla Inpro był bardzo dobry. W blisko 37–letniej historii najlepszym wynikiem rocznym była sprzedaż 801 lokali (w 2018 r. – red.). Czekamy na dane ostateczne za IV kwartał, ale już wiemy, że w 2023 r. ten wynik przekroczymy.
Wpływ „Bezpiecznego kredytu” był zdecydowanie pozytywny. Mamy bardzo szeroką ofertę produktów, od domów przez mieszkania popularne, mieszkania o podwyższonym standardzie po apartamenty. Mamy głębokie przekonanie, że jakaś forma programu wspierającego zakup pierwszego mieszkania będzie kontynuowana, bo takie inicjatywy występują nie tylko w Polsce. Niemniej nawet te poprzednie lata pokazały, że kluczowe dla rynku mieszkaniowego będą jednak czynniki makroekonomiczne: spadek inflacji, spadek stóp procentowych, ponieważ wtedy się pojawi popyt niestymulowany – po prostu ludzie w sposób naturalny zaczną kupować mieszkania, bo będą niskie stopy procentowe, ponieważ cały czas brakuje mieszkań. To jest dobro, które jest przez Polaków cały czas pożądane i mamy nadzieję, że jako deweloperzy będziemy w stanie odpowiedzieć na to podażą. To jest chyba największe wyzwanie, a to dopiero powoduje stabilizację na rynku. 2023 r. był szalony, mieliśmy zdecydowana przewagę popytu nad podażą – i to w dłuższej perspektywie nie jest dobre dla stabilności rynku i cen nieruchomości.