Polski Związek Firm Deweloperskich skierował do przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego apel o rewizję wydanej w marcu rekomendacji S, która nakazała bankom surowiej oceniać zdolność kredytową. Organizacja podkreśliła w liście, powołując się na kwietniowe analizy PKO BP, że zdolność kredytowa Polaków zmniejszyła się w ciągu roku o ponad połowę, przy czym za około dwie trzecie ubytku odpowiada sam wzrost stóp, a za resztę rekomendacja.
Niższe bufory
PZFD argumentuje, że obecny bufor (banki mają badać, czy wnioskodawca przetrzyma stopę o 5 pkt proc. wyższą od obecnej) jest za wysoki i niepotrzebnie oraz przesadnie dusi popyt, bo ostatni raz stopę referencyjną rzędu ponad 10 proc. mieliśmy w latach 2001–2002. Zdaniem organizacji, ryzyko podwyżki stóp do takiego pułapu jest znikome.
Według PZDF dla kredytów opartych o zmienną stopę wystarczający byłby bufor 3 pkt proc., z kolei w przypadku kredytów opartych na okresowej stałej stopie należałoby całkowite znieść lub przynajmniej obniżyć bufor do 1 pkt. proc. W tej chwili banki pożyczają na odstawie stopy rewidowanej najczęściej co pięć lat. PZFD podkreślił, że w praktyce ryzyko utraty zdolności do spłacania zobowiązań po okresowej podwyżce stóp jest niskie, a w ostatniej pięciolatce przeciętne wynagrodzenie wzrosło o jedną trzecią.
Nieprzewidywalność
Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, zaznacza, że wydaje się, że stopa referencyjna prawdopodobnie nie dojdzie do pułapu 10 proc., ale jednak pewne ryzyko istnieje. – Na rynku panuje duża niepewność, dlatego chyba trochę za wcześnie, by luzować bufor w przypadku kredytów opartych na zmiennej stopie. Warto do tego pomysłu powrócić za kilka miesięcy. Co do tych z okresowo stałą stopą, zmniejszenie bufora byłoby dobrym pomysłem. W perspektywie 5–10 lat rata takiego kredytu się nie zmienia, a po tym okresie nawet jeśli będzie wyższa, to jest spora szansa, że kredytobiorca będzie miał już wyższe dochody – podkreśla Sadowski.