– Zakładam ostrożnie, że rezultaty firmy za drugie półrocze będą nie gorsze od tych, jakie wypracowaliśmy w pierwszych sześciu miesiącach – mówi Mirosław Szmal, prezes tyskiej spółki. Po pierwszych dwóch kwartałach Bumech ma 0,13 mln zł zysku netto (1,9 mln zł przed rokiem) przy 21,7 mln zł obrotów (10,3 mln zł). Dla porównania w 2008 roku zarobek spółki przekroczył 6 mln zł, a przychody 31 mln zł.

Problemem firm działających w górniczym sektorze są wydłużające się okresy spływu należności. Kondycję Katowickiego Holdingu Węglowego (głównego kontrahenta firmy) mają poprawić spodziewane wpływy ze sprzedaży obligacji węglowych. – To szansa na kontynuację inwestycji w branży i pozyskanie nowych zleceń również przez Bumech – dodaje szef przedsiębiorstwa. Przyznaje, że sektor finansowy wciąż sceptycznie patrzy na kredytowanie sektora górniczego.

Szansę na dodatkowe umowy zarząd widzi w rozszerzeniu portfela klientów. – Myślimy o serwisowaniu maszyn górniczych nie tylko dla KHW. Będziemy się ubiegać o zlecenia dla Kompanii Węglowej, której dotychczas nie obsługiwaliśmy. Pierwszych rozstrzygnięć przetargów można się spodziewać w najbliższych tygodniach – zapowiada Szmal.

Zdecydowanie ponad połowę przychodów Bumech uzyskuje z robót drążeniowych. Spółka ma w portfelu pięć takich kontraktów. – Trzy są rentowne. Do czwartego kontraktu nie dokładamy, gdyż ostateczny wynik zbliżony jest do zera. Problemem jest ostatnia umowa, która jest nierentowna, ale niebawem się zakończy – precyzuje prezes. Nie zdradza, jak bardzo nieopłacalny kontrakt obciąża wyniki giełdowego Bumechu.

Spółka pozyskała z tegorocznej emisji akcji 5 mln zł netto wobec 26 mln zł planowanych. Pieniądze miały zostać przeznaczone na zakup maszyn i zwiększenie kapitałów własnych. Wobec trudności w rozmowach z bankami Bumech korzysta z innych możliwości niż kredyt. Firma zawarła umowy leasingowe na ponad 3,6 mln zł. W większym stopniu zamierza stawiać na factoring.