Władze firmy nie zdradzają, po ile będą sprzedawać papiery. Średnia cena walorów z ostatnich trzech miesięcy to 10,7 zł. To niewiele więcej, niż płacono za akcje na wczorajszym zamknięciu. Jeżeli zarząd Ferro zdecydowałby się sprzedawać akcje po tej pierwsze cenie, spółka mogłaby pozyskać około 110 mln zł. To niemal tyle samo co obecna kapitalizacja Ferro.

Pieniądze chce przeznaczyć na zakup Novaservis, wiodącego dostawcy wyposażenia sanitarnego w Czechach i na Słowacji. Spółka zza południowej granicy chce się umocnić również w Rumunii. Na przełomie marca i kwietnia ma się wyjaśnić, czy Czesi zgodzą się na alians z Polakami. Firma, która znalazła się na celowniku spółki, ze Skawiny nie podała jeszcze wyników za ubiegły rok. W 2009 r. miała równowartość 100 mln zł przychodów i 26,4 mln zł wyniku EBITDA.

Samo Ferro wyniki za 2010 r. ma opublikować 3 marca, choć początkowo planowało to zrobić 21 marca. Przyspieszenie publikacji raportu może mieć związek ze zbliżającą się ofertą. Na razie po trzech kwartałach ub.r. skonsolidowane przychody dystrybutora armatury przekroczyły 127 mln zł. W tym okresie giełdowej spółce udało się zarobić na czysto 10 mln zł.

Jaki był ostatni kwartał? – Tendencje w czwartym kwartale 2010 r. były zbieżne z tymi, które obserwowaliśmy już w trzecim kwartale. Widoczny jest wzrost przychodów ze sprzedaży oraz niższy poziom marż w porównaniu z początkiem 2010 roku, który wynika przede wszystkim z opóźnienia w przekładaniu na końcowego klienta wzrostu cen surowców (istotny wzrost ceny miedzi używanej w produktach sprzedawanych przez spółkę – red.) oraz stosunkowo dużych wahań kursu dolara – tłumaczy Aneta Raczek, prezes Ferro.

Szefowa spółki dodaje też, że firma istotnie zwiększyła poziom zapasów w ubiegłym roku. Stało się tak między innymi ze względu na drożejącą miedź i poszerzenie oferty. – Skutkowało to zwiększeniem zapotrzebowania na kapitał obrotowy, ale z drugiej strony może umożliwić pewną odbudowę marży operacyjnej w bieżącym kwartale – wyjaśnia Raczek.