Zwyżka będzie możliwa dzięki zwiększonej sprzedaży grzejników aluminiowych oraz rosnącemu eksportowi do krajów Europy Zachodniej i Wschodniej.
Według zarządu w tym roku rzeczywisty popyt na produkty sanitarne w Polsce nie będzie wyraźnie wyższy niż w roku poprzednim. – Jednym z powodów jest tzw. dziura popytowa na produkty z naszej branży, powstała w związku z zamrożeniem inwestycji mieszkaniowych w roku ubiegłym i relatywnie małą liczbą mieszkań kupowanych obecnie na rynku pierwotnym. Sądzę, że znaczne ożywienie w tym segmencie nastąpi dopiero w 2012 r. – uważa Konrad Hernik, prezes Armatury Kraków. Jego zdaniem największy popyt zgłaszają teraz nad Wisłą klienci dokonujący remontów mieszkań i domów.
– Mimo zauważalnych w ostatnich dniach spadków cen surowców, jak mosiądz i aluminium, nadal ponosimy duże koszty związane z ich zakupem i tym samym osiągamy marże poniżej naszych oczekiwań. Z tego powodu dziś nie można jeszcze powiedzieć, jaki wynik netto wypracujemy po pierwszym półroczu – twierdzi Hernik. W I kwartale Armatura Kraków poniosła 0,85 mln złotych skonsolidowanej straty netto, przy 57,1 mln zł przychodów. W tym okresie 2010 r. wypracowała ponad 2 mln zł zysku netto przy sprzedaży na poziomie 56,1 mln zł.
W najbliższych miesiącach w grupie powinno dojść do istotnych zmian. – Do końca roku chcemy zakończyć przenosiny produkcji z Krakowa do Niska, co wiąże się m.in. z koniecznością zwolnienia części załogi. Na odprawy dla pracowników przeznaczymy w tym roku około 2 mln zł – mówi Hernik. Dzięki temu będzie możliwe istotne ograniczenie kosztów i sprzedaż zwolnionych nieruchomości w Krakowie.
Firma nie wyklucza też przejęcia spółki z branży.