Indeks S&P 500 do momentu pisania tego komentarza spadł o prawie 9 proc. od szczytu, co stanowi korektę już nieco głębszą niż na początku sierpnia, kiedy mieliśmy do czynienia z poprzednim „atakiem” obaw przed recesją. Wall Street ma wyraźny problem z przetrawieniem skutków polityki administracji Trumpa być może dlatego, że jej przedstawiciele zdają się dawać do zrozumienia, że ewentualna recesja byłaby kosztem koniecznym wprowadzenia nowego ładu w gospodarce.

Najbardziej dobitnym symbolem zmiany rynkowej narracji od czasu wyborów prezydenckich jest chyba zachowanie kursu Tesli, kontrolowanej przez coraz mocniej zaangażowanego politycznie Elona Muska. Wyśrubowana wcześniej – na fali nadziei inwestorów na benefity ze współpracy Muska z Trumpem – wartość producenta samochodów elektrycznych została już ścięta niemal o połowę.

Mimo załamania kursu Tesla nadal jest wyceniana dość szczodrze. P/E na ten rok to ok. 77, a na przyszły – 57. Dla porównania, na szczycie euforii było to ponad 150! W jakimś stopniu normalizuje się też wycena całego S&P 500. Cena do prognozowanych zysków zeszła do ok. 20,2 w chwili pisania tego komentarza. Dystans względem dziesięcioletniej średniej (18,3) zmniejszył się z 1,9 do 0,9 odchylenia standardowego. Nadal jest dość drogo, ale nie tak skrajnie.