– Merytorycznie najważniejsze są pytania nr 4 i 5, pozostałe nie mają aż tak wielkiego znaczenia – ocenia Piotr Bodył-Szymala, ekspert Monitora Prawa Bankowego.
Pytania te dotyczą odpowiednio tego, od kiedy powinien liczyć się bieg przedawnienia roszczeń w takich sprawach (frankowicze twierdzą, że od udzielenia kredytu, banki zaś, że od prawomocnego wyroku) oraz tego czy sąd rozstrzygający spór ma informować klienta o skutkach unieważnienia umowy i potencjalnych roszczeniach banku, nawet niezgłoszonych w danym postępowaniu (chodzić może m.in. o opłatę dla banku za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy).
– Sądy w niektórych przypadkach mogą decydować się na wstrzymanie postępowań do czasu odpowiedzi TSUE na te pytania. Wpływ ten na przebieg postępowań może być znaczny, bo decydować o zawieszeniu postępowań mogą jeszcze inne argumenty sądów, banków czy kancelarii reprezentujących frankowiczów. Są sygnały, że sędziowie z braku czasu mechanicznie podchodzą do tych procesów i jeśli pojawi się rozsądna przesłanka za zawieszeniem, mogą z niej skorzystać, choć natłok spraw i obciążenia odczuwalne są dla każdej ze stron sporu. Zawieszanie spraw może wydłużyć falę frankową o co najmniej rok – uważa Bodył-Szymala.
– Skierowanie kolejnych pytań w sprawach frankowych do TSUE z pewnością sprawi, że część sądów zdecyduje się na zawieszenie trwającego postępowania. Pytanie tylko, czy TSUE przyjmie do rozpoznania te pytania, ponieważ na część zadanych pytań odpowiedzi już poznaliśmy – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny w kancelarii Bochenek i Wspólnicy.
Zwraca uwagę, że w zakresie skierowanych pytań stanowisko zajął już w swoich orzeczeniach nie tylko TSUE, ale i Sąd Najwyższy, którego uchwała z czerwca 2018 r. jest tego potwierdzeniem.