Decyzja prezydenta USA Joe Bidena o rezygnacji ze starań o reelekcję i o poparciu w wyborach wiceprezydent Kamali Harris nie wywołała większego wstrząsu na rynkach. Podczas poniedziałkowej sesji przecena objęła głównie giełdy azjatyckie. Tokijski indeks giełdowy Nikkei 225 spadł w poniedziałek o 1,2 proc., południowokoreański Kospi zniżkował o 1,1 proc., a tajwański Taiex stracił 2,7 proc. Sesja w Europie zaczęła się natomiast od zwyżek, a po południu większość europejskich indeksów umiarkowanie zyskiwała. Niemiecki indeks DAX i francuski CAC 40 rosły wówczas po około 1,4 proc. Euro nieznacznie umacniało się wobec dolara, a rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich lekko spadła do 4,22 proc. O ile bitcoin tracił na wartości w niedzielę wieczorem, o tyle później odzyskiwał straty. Za 1 bitcoina płacono w poniedziałek po południu 67,4 tys. USD. Inwestorzy najwyraźniej nie byli więc pewni, jak mocno decyzja Bidena zaszkodzi szansom Donalda Trumpa na powrót do Białego Domu.
– Osłabienie szans Trumpa powinno prowadzić do deprecjacji dolara i vice versa. Kluczowe będą sondaże z tego tygodnia. Harris może być mocniejszą kandydatką niż Biden, ale czy to wystarczy, by w sondażach doszło do dużej zmiany? – wskazuje Joseph Capurso, analityk z Commonwealth Bank of Australia.
Rozkład szans
Samo to, że Biden zrezygnuje z kandydowania, nie było większym zaskoczeniem dla inwestorów. Był on bowiem wzywany do tego przez prominentnych działaczy swojej partii, odkąd w czerwcu fatalnie wypadł w debacie przedwyborczej. Wiceprezydent Harris była też od dawna typowana jako potencjalne zastępstwo dla niego. W niedzielę wieczorem i poniedziałek otrzymała ona wyrazy poparcia od wielu ważnych polityków Partii Demokratycznej (m.in. od małżeństwa Clintonów) i sponsorów kampanii wyborczej. Jak na razie nie ma ona liczących się kontrkandytatów i wygląda na to, że uzyska nominację swojej partii na konwencji demokratów, która odbędzie się 19–22 sierpnia w Chicago.
Czytaj więcej
O ile wiceprezydent w amerykańskim systemie politycznym nie ma oficjalnie zbyt wielkiej władzy (ale zdarzały się przypadki, że miał ją dużą "„za kulisami”), to jednak jego wybór jest bardzo ważny z punktu widzenia kampanii wyborczej.
Czy jednak będzie ona wystarczająco mocną kandydatką, by pokonać Trumpa w wyborach? W wielu dotychczasowych sondażach przegrywała ona z Trumpem (na przykład zeszłotygodniowy sondaż przeprowadzony dla CBS dawał jej 48 proc. poparcia w skali kraju, a Trumpowi 51 proc.). Portal bukmacherski PredictIt oceniał w poniedziałek jej szanse na wygranie wyborów na 39 proc., a Trumpa na 60 proc.