Przyczyniły się do tego zarówno dane makroekonomiczne coraz wyraźniej sugerujące odrodzenie w przemyśle na rynkach rozwiniętych, jak i wzrost ceny części surowców. Trudno jednak oczekiwać, żeby z takich powodów mogło się zrodzić coś więcej niż korekta.
Po 107 sesjach, podczas których indeks S&P 500, rosnąc o niemal 27 proc., nie doświadczył spadku większego niż 2 proc., nadeszła zmiana. W czwartek, 4 kwietnia, główne indeksy akcji na Wall Street dokonały dość zaskakującej wolty – sesję zapoczątkowaną 1-proc. wzrostem zakończyły ponad 1-proc. spadkiem. W rezultacie skala rozpoczętej w prima aprilis korekty notowań S&P 500 na zamknięciu czwartkowej sesji przekroczyła (minimalnie, ale jednak) 2 proc. Choć do 10 kwietnia spadek ten nie został pogłębiony, to jednak wzrost zmienności był wyraźny.
Szersze wzrosty
Oczywiście te kilka sesji, podczas których inwestorzy doświadczyli w sumie dość ograniczonych turbulencji, nie zmienia całego obrazu ostatniej fali hossy. Nadal stosunek zysku do ryzyka dla indeksu S&P 500 jest ponadprzeciętny i może równać się jedynie z przykładami z 1986, 1995 oraz 2017 roku. Żaden z nich nie wyznaczał końca trendu wzrostowego, ale zmienność w postaci większych i częstszych korekt musiała się w końcu pojawić, tak wtedy, jak i teraz. Warto jednak zauważyć, że drawdawn (największy spadek od szczytu w danym roku) dla indeksu S&P 500 nadal jest w tym roku najniższy w historii. Co ważniejsze, rozpoczęta w październiku 2022 roku fala trendu wzrostowego zdecydowanie się zdemokratyzowała, obejmując również mniejsze firmy.
Zjawisku temu towarzyszyła zmiana zainteresowań sektorowych inwestorów – ostatnie osiem tygodni na całym świecie należało do branż energetycznej, surowcowej, finansowej oraz spółek przemysłowych. Siła tych mocno cyklicznych branż koresponduje z poprawiającym się stanem światowego przemysłu i handlu (wykres 1). Przebłyski odrodzenia się tych ważnych elementów światowej gospodarki były widoczne jeszcze pod koniec ubiegłego roku, czy to we wzroście indeksu nowych zamówień dla przemysłu w USA, czy w zwiększeniu dynamiki eksportu z Korei i Tajwanu. Dane opublikowane na początku kwietnia, a szczególnie wskaźniki ISM dla przemysłu, zdają się przypieczętowywać ten proces. Przebicie przez amerykański indeks menedżerów logistyki poziomu 50 punktów po półtorarocznej przerwie oraz potwierdzenie analogicznego dokonania kolejny miesiąc z rzędu przez globalny wskaźnik PMI dla przemysłu to mocne świadectwa powrotu gospodarczej koniunktury.