W poprzednich dwóch odcinkach cyklu poświęconego najlepszym strategiom przyglądaliśmy się szczegółowo kryteriom opracowanym przez Benjamina Grahama – „ojca inwestowania w wartość”. Tym razem przyjrzyjmy się kolejnemu z tych zyskownych systemów, które Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (AAII) zaliczyło, w ramach swoich symulacji, do strategii typu „wartość” (value), w odróżnieniu od „wzrostu” (growth). Przypomnijmy, że generalnie „inwestowanie w wartość” cechuje się poszukiwaniem niedowartościowanych (okazyjnie wycenianych) akcji.
[srodtytul]Inwestowania w wartość ciąg dalszy[/srodtytul]
Według wyliczeń AAII omówiona przed tygodniem strategia Grahama przyniosła od początku 1998 r. prawie 1100 proc. zysku (podczas gdy S&P 500 urósł o połowę, jeśli uwzględnić dywidendy spółek). Jak wynika z zestawienia, z takimi wynikami mogą konkurować jedynie nieliczne systemy inwestycyjne. Jedynym systemem z kategorii „wartość”, który pokonał stworzone kilkadziesiąt lat temu kryteria Benjamina Grahama, jest strategia autorstwa Josepha Piotroskiego, profesora amerykańskiego uniwersytetu w Stanford. Wyniki symulacji AAII wydają się niesamowite – od początku 1998 r. wersja tego systemu nazwana „Piotroski 9” dałaby zarobić 8090,5 proc. (!). Nawet znacznie słabsza (ale mniej wymagająca) wersja „Piotroski 8” przyniosłaby 1999 proc. zysku.
[srodtytul]Nic nowego?[/srodtytul]
Kluczowe jest stwierdzenie, że siła strategii Piotroskiego wynika nie tyle z odkrycia jakichś nowych, tajemniczych narzędzi analitycznych, ile raczej z umiejętnego dobrania kryteriów, które są powszechnie znane i znaleźć je można właściwie w każdym podręczniku poświęconym finansom. Zestaw tych wymogów Piotroski opisał w opublikowanej w 2000 r. pracy naukowej, która z czasem stała się powszechnie znana dzięki dociekliwym dziennikarzom finansowym. Popierając swe wywody symulacjami na danych historycznych (za okres od 1976 do 1996 r.), profesor wyliczył, że strategia przyniosłaby średnio 23 proc. zysku rocznie, czyli o ponad dwa razy więcej, niż wyniosła zwyżka S&P 500. Łącząc te wyniki ze wspomnianymi późniejszymi symulacjami AAII obejmującymi okres od 1998 r., trzeba przyznać, że sukcesy strategii nie są dziełem przypadku lub wyjątkowo sprzyjających chwilowych okoliczności.