Dzięki dużej różnorodności wskaźników na giełdowy rynek można spoglądać przez różne pryzmaty. Jednym z nich jest indeks cenowy całego rynku GPW i NewConnect. Ten wskaźnik, pozostający w cieniu najważniejszych indeksów, takich jak WIG czy WIG20, obliczany jest na podstawie iloczynu poprzedniej wartości indeksu oraz średniej arytmetycznej procentowych zmian wartości na bieżącej sesji wszystkich spółek. W obliczeniach pomijane są jednak spółki groszowe, prawa do akcji (jeśli notowane są również same akcje danej spółki) oraz spółki notowane pierwszy dzień bez prawa poboru, bez dywidendy, bez prawa nabycia lub bez prawa objęcia. W efekcie indeks cenowy całego rynku pokazuje, jak zachowuje się większość spółek.
Warto jednak zaznaczyć pewną nieścisłość terminologiczną. Wyrażenie „cenowy" oznacza zwykle indeks uwzględniający same zmiany kursów z pominięciem innych dochodów, np. dywidend (w odróżnieniu od indeksu dochodowego). W przypadku omawianego przez nas indeksu cenowego całego rynku bardziej odpowiednie byłoby określenie „nieważony".
Potrzebna analiza z innymi wskaźnikami
Często inwestorzy pomijają tego typu wskaźnik, skupiając się na głównych indeksach, w których spółki mają różny udział ze względu na kapitalizację czy obroty ich akcjami. Tego typu wskaźnikiem, i teoretycznie najszerszym indeksem warszawskiej giełdy, jest WIG (liczba spółek w nim skupionych jest zmienna, w IV kwartale 2013 r. było ich 357). To indeks dochodowy uwzględniający zarówno ceny zawartych w nim akcji, jak i dochody z dywidend i praw poboru. Lepiej przez to obrazuje realne stopy zwrotu. Ale w praktyce o jego zmianach decyduje wąskie grono największych spółek. Dlatego niekoniecznie wskaźnik ten trafnie odzwierciedla to, co dzieje się na całym rynku.
– Indeksy szerokiego rynku ważone kapitalizacją lub free floatem (takie jak np. WIG czy WIG20 – red.) odzwierciedlają zachowanie głównie największych spółek wchodzących w ich skład, praktycznie pomijając często znaczące zmiany cen najmniej ważących komponentów. Tym samym ich zachowanie może dobrze prognozować wyniki profesjonalnych asset managerów – wyjaśnia Roland Paszkiewicz, dyrektor działu analiz w CDM Pekao. – Natomiast indeks cenowy (czyli nieważony – red.) znacznie lepiej obrazuje szerokość rynku, czyli liczbę spółek, których akcje tanieją albo drożeją i tym samym pokazuje stopy zwrotu znaczącej części inwestorów indywidualnych – dodaje. Czy taki nieważony indeks jak cenowy całego rynku może być pomocny przy ocenie koniunktury?
Zbigniew Obara, ekspert ds. analiz w BM Alior Banku, jest sceptyczny. – Niewiele o kondycji rynku mówi indeks, w którym wszystkie spółki mają taką samą wagę bez względu na to, czy ich kapitalizacja to 30 mld zł czy 30 mln zł. Aby ocenić szerokość rynku, lepiej jest ustalić liczbę spółek, których kursy akcji rosną w relacji do liczby tych taniejących – argumentuje. Z kolei zdaniem Sobiesława Kozłowskiego, eksperta ds. rynków akcji w DM Raiffeisen Banku, omawiany indeks może być przydatny. – Ale obserwowanie tylko tego wskaźnika byłoby zbyt wąską analizą. Połączenie go np. z wykresem dynamiki PKB czy produkcji przemysłowej może zwiększyć siłę sygnałów – zastrzega.