Nie sądzę, aby wynik wyborów wywarł wpływ na sytuację na naszym rynku akcji. Nie zanosi się na to, żeby jakakolwiek partia wprowadziła naprawdę głębokie reformy. Politycy nie zaserwują nam niczego, co byłoby takim szokiem dla rynku jak reformy Orbana na Węgrzech, gdzie zlikwidowano OFE. Nie uważam też, by wynik wyborów odmienny od oczekiwanego wpłynął na rynek kapitałowy. Wystarczy sobie przypomnieć elekcję z 2005 r., kiedy skład koalicji rządowej wszystkich zaskoczył. Nie zaważyło to na rozwoju hossy. Wątpię, czy teraz nawet najbardziej zaskakujący wynik wyborów jest w stanie wyrwać GPW ze światowego trendu. Jest on zbyt silny, żeby cokolwiek oprócz naprawdę szokowego scenariusza na wzór węgierski było w stanie nas z niego wybić. To, co się dzieje na giełdzie, jest odzwierciedleniem wydarzeń światowych i nie zależy od nas i naszych polityków.
Roland Paszkiewicz, Dyrektor biura analiz, cdm pekao
W krótkim terminie wszystko zależy od tego, na ile wynik wyborów będzie odbiegał od sondaży, oraz od tego, na ile będzie możliwe powołanie silnej koalicji rządowej, zdolnej do efektywnego rządzenia. W średnim terminie wybory nie będą miały większego znaczenia dla koniunktury, będziemy szli z prądem, który wyznaczają globalne rynki. W poniedziałek po wyborach bez względu na to, kto wygra, najprawdopodobniej usłyszymy, że musimy podnieść podatki i ograniczyć wydatki. Nie wyobrażam sobie, żeby jakakolwiek partia zaryzykowała zwiększenie długu publicznego powyżej limitu 55 proc. PKB, bo to oznaczać będzie znaczącą utratę możliwości swobodnego manewrowania. Konsolidacja fiskalna może mieć dobry wpływ na koniunkturę. Powinna ustabilizować sytuację na rynku walutowym i skłonić RPP do szybszej obniżki stóp, co jest warunkiem koniecznym zakończenia obecnej bessy. JAM
Arkadiusz Chojnacki, Dyrektor działu analiz Ipopema Securities
W długim terminie wynik wyborów nie powinien mieć wpływu na koniunkturę na rynku akcji. W krótkim chwiejność rynku akcji może wzrosnąć bezpośrednio po wyborach. Straszenie konkretnymi partiami nie ma w tym kontekście znaczenia, co innego brak możliwości utworzenia silnego rządu. Jest to warunek konieczny do poprawy kondycji finansów publicznych. Mniejszościowy bądź słaby rząd nie byłby w stanie tego zrobić. Wygrana jakiejkolwiek partii nie jest jednak w stanie podciągnąć indeksów do góry – nie jest to wystarczający powód, aby inwestorzy zagraniczni zaczęli tłumnie napływać na nasz rynek. Nie można wykluczyć, że w tym tygodniu inwestorzy będą grali na konkretny wyniki wyborów. Jeżeli np. sondaże wskazałyby idealną równowagę między dwiema partiami i trudności z powołaniem rządu, inwestorzy (szczególnie zagraniczni) mogą się pokusić o silniejsze zagranie na spadek polskiej giełdy. JAM
Giełda nie dostosowuje się do kalendarza politycznego
Analitycy długo zastanawiali się, czy wybory mają wpływ na notowania cen akcji. Jeżeli przyjąć, że oddziaływanie takie istnieje, można również doszukiwać się rozmaitych strategii inwestycyjnych uzależnionych od daty głosowania. W USA przyjmuje się, że najlepsze lata dla giełdy przypadają na dwa ostatnie lata rządzenia prezydentów. Kadencja George'a W. Busha i kryzys, jaki wybuchł pod koniec sprawowania przez niego urzędu, zdaje się jednak przeczyć tym wnioskom. Podobnie mało obiecujący jawi się przedostatni rok rządów Baracka Obamy.