Rezolucja ma obowiązywać przez sześć miesięcy począwszy od 19 listopada. Na razie działające nad Dnieprem spółki, a także tamtejsi analitycy przyjmują ją ze stoickim spokojem. – Ryzyko może być większe, jeśli obowiązywanie tej regulacji zostanie przedłużone o kilka lat, gdyż niektóre ze spółek publicznych będą musiały spłacić swoje zadłużenia, m.in. zapadające obligacje – zauważa Andrey Bespyatov, dyrektor zarządzający i szef działu badań w ukraińskim banku Dragon Capital. Jego zdaniem NBU nie będzie wykraczać poza próg 50?proc. i może rozpocząć z mniejszym poziomem 20–30 proc., zwiększając go w razie potrzeby.
Więcej sceptyków po tej stronie granicy
Także według większości naszych analityków dla firm działających nad Dnieprem, a także filii polskich spółek tam zarejestrowanych, rezolucja ma charakter neutralny. Ale nie brakuje też tych, którzy twierdzą, że jest to negatywna wiadomość dla przedsiębiorców zza naszej wschodniej granicy, wśród których niektórzy są notowani na GPW. Należą do nich specjaliści z DM BZ WBK, którzy przygotowali nawet specjalny raport. Wymieniają oni spółki z warszawskiego parkietu, dla których wspomniane regulacje mogą stanowić ryzyko. Wskazują potencjalne problemy spółek z dostępem do walut i konieczność ponoszenia przez nie dużych kosztów różnic kursowych. Zaznaczają przy tym, że wprowadzenie regulacji zwiększa ryzyko przeprowadzenia dewaluacji hrywny.
Podzielone opinie
Wśród firm, które ucierpią najbardziej, wymieniają m.in. producenta i największego eksportera oleju Kernela, producenta akumulatorów Westa ISIC, a także Agroton, Astartę oraz KSG Agro. – Wprowadzone wymogi nie mają niekorzystnego wpływu na działalność naszej spółki, ponieważ wszystkie koszty są regulowane w ukraińskiej walucie. Grupa nie importuje żadnych towarów. Także dewaluacja nie będzie miała negatywnego wpływu na rozwój firmy, bo wszystkie płatności mamy w hrywnach – oponuje Sergiej Kasianov, przewodniczący rady dyrektorów KSG.
Także analitycy są podzieleni, jeśli chodzi o negatywny wpływ nowych regulacji na poszczególne firmy. Zdaniem Żanety Marzec z Ipopemy w najtrudniejszej sytuacji są spółki posiadające jednocześnie duże nominalnie zadłużenie w dewizach i nieposiadające znaczących przychodów ze sprzedaży zagranicznej. – W tej niekorzystnej sytuacji znajduje się Agroton, który do obsłużenia długu odsetkowego potrzebuje ok. 6 mln USD rocznie – zauważa analityczka. Według niej stosunkowo spokojnie mogą spać za to zarządzający Kernela, którego gros przychodów pochodzi z eksportu, a także Ovostaru, gdzie do obsługi długu potrzeba ok. 1 mln USD rocznie, ok. 9 proc. obrotów głównego segmentu pochodzi zaś ze sprzedaży zagranicznej, która w okresie styczeń-wrzesień 2012 roku wyniosła mniej więcej 2–3 mln USD. – W stosunkowo bezpiecznej sytuacji są też pozostałe spółki z sektora, m.in. Astarta, IMC czy KSG Agro – dodaje Marzec.
Borys Bielikov, dyrektor generalny Ovostaru, jest zaniepokojony wprowadzeniem obowiązkowej sprzedaży 50 proc. walut, ale twierdzi, że nie będzie to miało znaczącego wpływu na wyniki spółki. – Przy dobrze zdywersyfikowanym geograficznie eksporcie i znaczącym popycie na nasze produkty możemy zwiększać lub pomniejszać ten kanał zbytu w zależności od sytuacji na rynku i interesów spółki – komentuje.