WIG20 – zyski netto (mln zł)

WIG20 – przychody netto ze sprzedaży (mln zł)

Aktualizacja: 25.03.2018 15:00 Publikacja: 25.03.2018 15:00
IV kwartał podtrzymał dobrą passę i w efekcie notowane na GPW blue chips jako całość mają za sobą bardzo udany rok. 34 mld zł, jakie firmy z obecnego składu WIG20 zarobiły na czysto w ub.r. (nie licząc CCC, które raport ma podać w poniedziałek), to – w zależności od metodologii liczenia – kwota największa od 2011 r. (biorąc pod uwagę tylko dane roczne) lub też od III kwartału 2012 r. (biorąc pod uwagę kroczącą sumę zysków za cztery kolejne kwartały – to nasza standardowa metodologia).
Bez wątpienia w ciągu ostatnich dwóch lat wyniki finansowe najważniejszej dwudziestki spółek przeszły całkowitą metamorfozę. Czy ktoś pamięta jeszcze, że w I kwartale 2016 r. zyski szorowały po dnie i wynosiły nieco ponad 4 mld zł (po części był to efekt ogromnych odpisów księgowych w energetyce, ale to był tylko punkt kulminacyjny trendu trwającego przez cztery lata)? Od tego czasu skala poprawy wynosi już ponad 700 proc.
Warto również podkreślić, że ubiegły rok przerwał wreszcie złą passę, jeśli chodzi o zsumowane przychody ze sprzedaży. Urosły po raz pierwszy od... pięciu lat i stosunkowo niewiele brakuje, by powróciły do rekordowego poziomu z 2012 r. Na wykresie pokazujemy, że dramatyczna poprawa wyników z bardzo niskich poziomów szła w parze z dynamiczną wspinaczką WIG20 na coraz wyższe pułapy. Korelacja z matematycznego punktu widzenia była wręcz idealna. I tu pojawia się problem. Tydzień przed końcem I kwartału jest prawdopodobne, że WIG20 zakończy go na minusie, a to ostatni raz zdarzyło się jeszcze w III kwartale 2016 r. Czy oznacza to, że inwestorzy zaczynają się obawiać zadyszki, jeśli chodzi o wyniki najważniejszych spółek na GPW?
W naszych obliczeniach uwzględniliśmy najnowsze zmiany w składzie WIG20 związane z tzw. rewizją roczną. W jej ramach indeks opuścił wieloletni uczestnik – koncern Asseco Poland. Jego miejsce zajął czołowy reprezentant branży producentów gier komputerowych – CD Projekt. Debiutant jest, co ciekawe, pod każdym względem spółką znacznie mniejszą niż grupa Asseco. Różnicę widać, szczególnie jeśli chodzi o przychody ze sprzedaży, w mniejszym stopniu jeśli chodzi o zysk i dywidendę. Automatycznie więc sumy wyników w naszych tabelach uległy równolegle przesunięciu w dół, aczkolwiek zmiany w indeksie nie miały istotnego wpływu na kierunek tendencji. Szkoda, że najnowsze zmiany nie przynoszą głębszej dywersyfikacji sektorowej (obie spółki zaliczają się do szeroko rozumianego sektora nowych technologii) ani właścicielskiej (obie są kontrolowane przez kapitał prywatny) WIG20. Pozostaje on – szczególnie w porównaniu z głównymi indeksami giełd krajów rozwiniętych – skoncentrowany na bankach i spółkach „starej ekonomii", w tym podatnych na cykliczne wahania (KGHM). WIG20 jest też silnie „upaństwowiony". Waga spółek kontrolowanych bezpośrednio lub pośrednio przez Skarb Państwa sięga aż 74 proc.
Można ubolewać, że stabilna polityka dzielenia się zyskami z akcjonariuszami raczej nie jest specjalnością polskich dużych spółek, nie licząc kilku wyjątków. W 2017 roku firmy z obecnego składu WIG20 (już po marcowej rewizji) wypłaciły nieco ponad 7,5 mld zł dywidend, co w naszym zestawieniu było kwotą najmniejszą od co najmniej ośmiu lat. Rekordowa wypłata PKN Orlen i niemal rekordowa PGNiG nie były w stanie zrównoważyć spadku dywidend w innych wielkich koncernach. Szczególnie rażąco wygląda pod tym względem energetyka, która niegdyś była reklamowana jako sektor właśnie wypłacający stabilne dywidendy, a tymczasem wypłaty PGE czy Tauronu zmalały w ub.r. praktycznie do zera. Nie wchodząc już w przyczyny (często polityczne) takiego stanu rzeczy, nie sposób oprzeć się konkluzji, że nieprzewidywalność najważniejszych spółek, jeśli chodzi o dzielenie się zyskami z akcjonariuszami, to jedna z głównych przyczyn takiego rozchwiania WIG20 w ostatnich latach. Do rynków wysoko rozwiniętych, gdzie stabilna polityka dywidendowa jest wysoko ceniona, niestety daleka droga, a interesy inwestorów notorycznie przegrywają z innymi kwestiami.
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: PARKIET
Na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy zapowiadali tak dobre zachowanie polskiego rynku akcji w tym roku. Tymczasem II kwartał ledwie się rozpoczął, a stopy zwrotu głównych indeksów coraz bardziej zbliżają się do 30 proc.
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
Średnie spółki przyciągają uwagę nie tyko krajowych inwestorów. W tym segmencie hossa w 2025 roku rozkręciła się na dobre za sprawą napływów kapitału z zagranicy na krajowy parkiet oraz wzrostu aktywności lokalnych graczy.
Kiedyś USA sprzedawały światu globalizację jak coca-colę: masowo i z przekonaniem. Dziś wolny handel przestaje istnieć, a Biały Dom stawia na cła w nadziei na powrót American Dream. Jak do tego doszło i co nam to mówi o przyszłości świata?
Inwestorzy zastanawiają się, czy prezydent Stanów Zjednoczonych rzeczywiście wyrzuci prezesa banku centralnego, czy tylko straszy rynki, by wywołać określone skutki. Jak na razie zyskuje na tym większość walut świata, bitcoin oraz bijące rekordy cenowe złoto.
Rynkowy guru prowadzący popularny program „Mad Money” w telewizji CNBC stał się bohaterem licznych memów wyśmiewających jego zdolności prognostyczne. Zdarzało mu się bowiem spektakularnie mylić tuż przed wstrząsami rynkowymi.
Długie cienie nad dwiema ostatnimi świecami dziennymi głównych krajowych indeksów to pierwsze ważne ostrzeżenie dla inwestorów o możliwym bliskim końcu korekty gwałtownych spadków sprzed dwóch tygodni. Drugie nadchodzi z USA.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas