Rynek, który radzi sobie z wojną handlową

Indeksy giełdowe z Państwa Środka są w tym roku w gronie najszybciej rosnących na świecie. I to pomimo wolniejszego wzrostu PKB.

Publikacja: 12.11.2019 14:00

Siedziba parkietu w Shenzen. Chińska giełda znów daje się porwać „byczym” nastrojom inwestorów.

Siedziba parkietu w Shenzen. Chińska giełda znów daje się porwać „byczym” nastrojom inwestorów.

Foto: Shutterstock

Chiny bez wątpienia przyciągają w tym roku uwagę inwestorów. Ale głównie w negatywnym sensie. Cały świat przygląda się z niepokojem wojnie handlowej, którą wytoczyły im USA, a także spowolnieniu, które dotknęło chińską gospodarkę. Inwestorzy z niepokojem obserwują również sytuację w Hongkongu i zastanawiają się, czy Pekin zdecyduje się tam na siłowe rozwiązanie. Na to nakładają się problemy niektórych chińskich spółek (najbardziej znaną z nich jest koncern Huawei) z amerykańskimi regulatorami. Można powiedzieć, że chiński rynek znalazł się pod ostrzałem.

A mimo to ich indeksy giełdowe radzą sobie zadziwiająco dobrze. Shanghai Composite zyskał od początku roku 19 proc., co stawia go pod względem stopy zwrotu na 20. miejscu spośród wszystkich indeksów giełdowych świata. Bijący rekord za rekordem amerykański S&P 500 wzrósł w tym samym czasie o 23 proc. Weźmy pod uwagę jednak, że indeks ten przeszedł już w tym roku korektę związaną z zaostrzeniem wojny handlowej. Od szczytu z kwietnia stracił 9 proc. CSI 300, łączny indeks dla giełd w Szanghaju i Shenzen, zyskał od początku roku aż 33 proc. Indeks MSCI China, w którym jest silniejsza reprezentacja spółek technologicznych (a więc znajdujących się na pierwszej linii frontu konfrontacji z USA), zyskał od początku roku 14 proc., a gdyby utrzymał się na poziomie z kwietniowego szczytu, byłby o 23 proc. wyżej niż na początku roku. Chińskie indeksy giełdowe są więc w tym roku zadziwiająco odporne na wstrząsy. Czym to jest spowodowane?

Odbicie po przecenie

Silne tegoroczne zwyżki chińskich indeksów giełdowych dziwią już nieco mniej, jeśli przyglądamy się zachowaniu tych indeksów w zeszłym roku. Przyniósł on im silną przecenę. MSCI China spadł o 21 proc., a Shanghai Composite i CSI 300 traciły po 25 proc. Pod względem technicznym weszły one w bessę, z której wyszły w tym roku. Zeszłoroczna ostra przecena na chińskich giełdach była wywołana m.in. wojną handlową i spowolnieniem gospodarczym. Te czynniki nie zniknęły w tym roku. Nawet przybrały na sile (mimo pojawiających się co jakiś czas nadziei na amerykańsko-chiński rozejm handlowy). Ale mimo to zainteresowanie inwestorów chińskimi akcjami wzrosło. Według wyliczeń dziennika „Financial Times" od początku roku zakupy chińskich akcji poprzez połączenia tradingowe pomiędzy giełdami w Szanghaju i Shenzen a Hongkongiem wyniosły 32 mld USD netto.

Część inwestorów – zwłaszcza chińskich inwestorów detalicznych – mogła uznać, że akcje z Chin kontynentalnych są niedowartościowane. Po solidnych zwyżkach z ostatnich 10 miesięcy współczynnik c/z dla indeksu Shanghai Composite wynosił na początku listopada 14,35, a dla CSI 300 sięgał 13,95. To co prawda nadal sporo więcej niż dla rosyjskiego, dolarowego indeksu RTS (6,5), ale niewiele więcej niż dla WIG20 (13,04). Chińskie akcje są również tanie w porównaniu z brazylijskimi (c/z 17,6) czy indyjskimi (27,3).

Foto: GG Parkiet

– Dalsze zwyżki na chińskim rynku akcji będą w tym roku prawdopodobnie ograniczone, częściowo z powodu mniejszych, niż się spodziewano, działań stymulujących gospodarkę. Nie ma pośpiechu, by znacząco luzować politykę pieniężną. Zwłaszcza jeśli warunki handlowe trochę się poprawią. Jeśli listopadowa runda negocjacji handlowych pomiędzy USA a Chinami przyniesie pozytywne rezultaty, to będzie prawdopodobnie dalszym wsparciem dla rynku akcji. Jeśli wyniki rozmów będą negatywne, to zobaczymy presję na sprzedaż – prognozuje Caroline Yu Maurer, szefowa działu chińskich akcji w BNP Paribas Asset Management.

– Negocjacje handlowe pomiędzy Chinami i USA nie będą łatwe, a nadal będą wpływały na zachowanie rynku akcji. Jeśli doszłoby do zawarcia wstępnej umowy handlowej, to pomogłoby nastrojom. Zaostrzenie konfliktu byłoby natomiast najmocniej odczuwalne przez producentów z sektora technologicznego. Spośród poszczególnych sektorów preferujemy: branżę produktów konsumenckich (z powodu rządowego wsparcia dla konsumpcji), e-handel (z powodu silnego wzrostu zysków i atrakcyjnych wycen) oraz sektor ochrony zdrowia, a szczególnie medycynę innowacyjną i tradycyjną chińską medycynę (ze względu na wspierającą politykę rządu) – twierdzi Thomas Deng, regionalny dyrektor inwestycyjny i zarazem główny strateg ds. Chin w UBS.

Analitycy jego banku prognozują, że w optymistycznym scenariuszu, przewidującym wyraźną poprawę amerykańsko-chińskich relacji handlowych, akcje spółek z Chin zyskałyby od 5 proc. do 15 proc. W scenariuszu bazowym, przewidującym wstępne porozumienie między USA i Chinami (ale też grudniową podwyżkę ceł na towary importowane z ChRL), zwyżka cen tych akcji sięgnęłaby do 5 proc. W scenariuszu pesymistycznym, przewidującym znaczące zaostrzenie wojny handlowej, chińskie akcje traciłyby od 15 proc. do 20 proc.

Spowolnienie pod kontrolą?

Chińskiemu rynkowi akcji pomagają nie tylko nadzieje na porozumienie handlowe i rządowa stymulacja pomagająca niektórym sektorom. Swoje robi też to, że choć kraj doświadcza spowolnienia gospodarczego, to skala tego pogorszenia koniunktury jest jeszcze akceptowalna. Wzrost PKB Chin zwolnił w trzecim kwartale do 6 proc. r./r., czyli najniższego tempa od 1992 r., ale to i tak była dolna granica wyznaczona przez rząd na początku roku. Być może w czwartym kwartale wyhamuje on poniżej 6 proc., ale nie powinno to wywołać paniki na rynku. Zwłaszcza że ostatnio napływają z gospodarki sygnały świadczące o stabilizacji. – Naszym zdaniem nie trzeba się spieszyć z dalszym istotnym pobudzaniem gospodarki. Z wyjątkiem wzrostu wolumenu ładunków, najważniejsze obserwowane przez nas dane dotyczące chińskiej gospodarki odnotowują wzrost: odczyt PMI w sektorze produkcyjnym wyniósł 51,4, wskaźnik inwestycji w aktywa trwałe w sektorze nieruchomości (FAI) konsekwentnie rośnie, a kurs CNY przez ostatnie tygodnie utrzymywał się na stabilnym poziomie. Wskaźniki te potwierdzają skuteczność strategii dostrajania wdrożonej przez chińskie władze – uważa Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku.

Jest jednak oczywiście ryzyko, że sytuacja w Chinach się pogorszy. Na przykład, w wyniku ewentualnego zaostrzenia wojny handlowej. Inwestorzy liczą, że w takim scenariuszu rząd i Ludowy Bank Chin będą interweniować, tak by podtrzymać wzrost gospodarczy. Mają jednak pod tym względem ograniczone pole manewru. Przede wszystkim ze względu na presję inflacyjną. Ceny żywności wzrosły w Chinach we wrześniu o 11,2 proc. r./r., do czego przyczynił się przede wszystkim skok cen wieprzowiny o 69,3 proc. r./r. Wieprzowina drożeje w Chinach w szalonym tempie, bo hodowle zostały mocno przetrzebione przez epidemię afrykańskiego pomoru świń. Tymczasem ceny produkcji spadły o 1,2 proc. r./r. Chiny mierzą się więc jednocześnie z presją inflacyjną i deflacyjną, co bardzo utrudnia zadanie bankowi centralnemu. Stymulacja może więc rozczarować.

Hongkong traci przez wielkie protesty

Hang Seng, czyli główny indeks giełdy w Hongkongu, radzi sobie w tym roku wyraźnie słabiej od indeksów z Chin kontynentalnych. Od początku roku zyskał prawie 8 proc., ale od szczytu z kwietnia spadł o 8 proc. Wyraźnie szkodzi mu niepokój inwestorów związany z trwającymi od maja wielkimi protestami w tej metropolii. Są one wymierzone zarówno w lokalną administrację, jak i we władze ChRL. Mają one poważne konsekwencje gospodarcze, gdyż uderzają w turystykę, transport i handel detaliczny. Przyczyniły się do tego, że PKB Hongkongu skurczył się w trzecim kwartale aż o 3,2 proc. kw./kw. Hongkong, po raz pierwszy od dziesięciu lat, wszedł w techniczną recesję. Prawdopodobnie wzrost gospodarczy za cały 2019 r. będzie negatywny. Inwestorzy obawiają się nie tyle samych protestów, ile chińskiej reakcji na nie. Gdyby Chiny zdecydowały się na siłową interwencję w Hongkongu, byłby to ogromny cios dla statusu tej metropolii jako wielkiego centrum finansowego. W październiku i na początku listopada widać było jednak ożywienie na giełdzie. Hang Seng zyskał przez ostatni miesiąc około 7 proc. hk

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?