Chiny bez wątpienia przyciągają w tym roku uwagę inwestorów. Ale głównie w negatywnym sensie. Cały świat przygląda się z niepokojem wojnie handlowej, którą wytoczyły im USA, a także spowolnieniu, które dotknęło chińską gospodarkę. Inwestorzy z niepokojem obserwują również sytuację w Hongkongu i zastanawiają się, czy Pekin zdecyduje się tam na siłowe rozwiązanie. Na to nakładają się problemy niektórych chińskich spółek (najbardziej znaną z nich jest koncern Huawei) z amerykańskimi regulatorami. Można powiedzieć, że chiński rynek znalazł się pod ostrzałem.
A mimo to ich indeksy giełdowe radzą sobie zadziwiająco dobrze. Shanghai Composite zyskał od początku roku 19 proc., co stawia go pod względem stopy zwrotu na 20. miejscu spośród wszystkich indeksów giełdowych świata. Bijący rekord za rekordem amerykański S&P 500 wzrósł w tym samym czasie o 23 proc. Weźmy pod uwagę jednak, że indeks ten przeszedł już w tym roku korektę związaną z zaostrzeniem wojny handlowej. Od szczytu z kwietnia stracił 9 proc. CSI 300, łączny indeks dla giełd w Szanghaju i Shenzen, zyskał od początku roku aż 33 proc. Indeks MSCI China, w którym jest silniejsza reprezentacja spółek technologicznych (a więc znajdujących się na pierwszej linii frontu konfrontacji z USA), zyskał od początku roku 14 proc., a gdyby utrzymał się na poziomie z kwietniowego szczytu, byłby o 23 proc. wyżej niż na początku roku. Chińskie indeksy giełdowe są więc w tym roku zadziwiająco odporne na wstrząsy. Czym to jest spowodowane?
Odbicie po przecenie
Silne tegoroczne zwyżki chińskich indeksów giełdowych dziwią już nieco mniej, jeśli przyglądamy się zachowaniu tych indeksów w zeszłym roku. Przyniósł on im silną przecenę. MSCI China spadł o 21 proc., a Shanghai Composite i CSI 300 traciły po 25 proc. Pod względem technicznym weszły one w bessę, z której wyszły w tym roku. Zeszłoroczna ostra przecena na chińskich giełdach była wywołana m.in. wojną handlową i spowolnieniem gospodarczym. Te czynniki nie zniknęły w tym roku. Nawet przybrały na sile (mimo pojawiających się co jakiś czas nadziei na amerykańsko-chiński rozejm handlowy). Ale mimo to zainteresowanie inwestorów chińskimi akcjami wzrosło. Według wyliczeń dziennika „Financial Times" od początku roku zakupy chińskich akcji poprzez połączenia tradingowe pomiędzy giełdami w Szanghaju i Shenzen a Hongkongiem wyniosły 32 mld USD netto.
Część inwestorów – zwłaszcza chińskich inwestorów detalicznych – mogła uznać, że akcje z Chin kontynentalnych są niedowartościowane. Po solidnych zwyżkach z ostatnich 10 miesięcy współczynnik c/z dla indeksu Shanghai Composite wynosił na początku listopada 14,35, a dla CSI 300 sięgał 13,95. To co prawda nadal sporo więcej niż dla rosyjskiego, dolarowego indeksu RTS (6,5), ale niewiele więcej niż dla WIG20 (13,04). Chińskie akcje są również tanie w porównaniu z brazylijskimi (c/z 17,6) czy indyjskimi (27,3).