Prawdę mówi powiedzenie, którym zasłynął senator Robert Kennedy: „PKB mierzy wszystko z wyjątkiem tego, co czyni życie wartościowym". Liczba nie mierzy zdrowia, wykształcenia, równości szans, stanu środowiska ani wielu innych wskaźników jakości życia. Nie mierzy nawet kluczowych aspektów gospodarki, takich jak zrównoważony rozwój: czy grozi jej krach. Jednak to, co mierzymy, ma znaczenie, ponieważ kieruje tym, co robimy. Amerykanie dostrzegli ten związek przyczynowy podczas wojny w Wietnamie, kiedy wojsko kładło nacisk na „liczbę ciał": cotygodniowe zestawianie liczby zabitych żołnierzy wroga. Poleganie na tym chorobliwym mierniku skłoniło siły amerykańskie do podjęcia operacji, które nie miały żadnego celu poza zwiększeniem liczby ciał. Jak pijak szukający kluczy pod latarnią (bo tam jest światło), nacisk na liczbę ciał nie pozwolił zrozumieć szerszego obrazu: rzeź skłoniła więcej Wietnamczyków do przyłączenia się do Wietkongu, niż zabijały siły amerykańskie.
Teraz inna liczba osób - ofiar COVID-19 - okazuje się dobrą miarą wyników społecznych. Ma niewielką korelację z PKB. Stany Zjednoczone mają PKB przekraczający 20 bilionów dolarów w 2019 roku co sugeruje, że mają wysoce wydajny ekonomiczny silnik, samochód wyścigowy, który mógłby przewyższać inne. Ale Stany Zjednoczone odnotowały wzrost o 100 000 zgonów do czerwca, podczas gdy Wietnam z PKB na poziomie 262 miliardów dolarów (i zaledwie 4 procent PKB na mieszkańca w USA) miał zero. W wyścigu o ratowanie życia ten mniej zamożny kraj pokonał USA z łatwością. W rzeczywistości amerykańska gospodarka bardziej przypomina zwykły samochód, którego właściciel oszczędził na paliwie, usuwając koło zapasowe, co było w porządku, dopóki nie złapał gumy. I to, co nazywa się „myśleniem o PKB" - dążeniem do zwiększenia PKB w błędnym oczekiwaniu, że samo to poprawi dobrobyt - doprowadziło do takiej sytuacji. Gospodarka, która efektywniej wykorzystuje swoje zasoby w krótkim okresie, ma wyższy PKB w tym kwartale lub roku. Dążenie do maksymalizacji tego środka makroekonomicznego przekłada się, na poziomie mikroekonomicznym, na obniżenie kosztów każdej firmy w celu osiągnięcia jak najwyższych krótkoterminowych zysków. Ale taka krótkowzroczność siłą rzeczy zagraża wynikom gospodarki i społeczeństwa w dłuższej perspektywie.