Coraz większym zainteresowaniem społecznym cieszą się autonomiczne pojazdy. – Ich ideą jest możliwość podróżowania bez pomocy człowieka – kierowcy. Dotychczas szczególnym zainteresowaniem cieszyło się metro, które obsługiwane było zdalnie – bez motorniczego w pojeździe. Taka technologia zaczęła rozprzestrzeniać się na całym świecie po sukcesie, jakie odniosło to rozwiązanie w Mediolanie. Obecnie rośnie liczba ośrodków miejskich, które decydują się zaadaptować taką formę transportu publicznego – mówi Artur Modliński, kierownik Centrum Badań nad Sztuczną Inteligencją i Cyberkomunikacją na Uniwersytecie Łódzkim. – Dotąd największe wysiłki zostały poczynione w obszarze komercjalizacji autonomicznych aut. Pracują nad tym przede wszystkim marki Tesla i Waymo. Ich głównym celem jest wyposażenie samochodu w AI, która uczy się rozpoznawać kształty i podejmować decyzje, aby bezpiecznie dowieźć pasażera z miejsca A do B. Tego rodzaju rozwiązanie budzi jednak wiele obaw społecznych w zakresie bezpieczeństwa – kontynuuje Modliński.
Brak zaufania do autonomicznych maszyn jest głównym problemem ich twórców. – Sceptycyzm wobec maszyn wpisuje się w szersze zjawisko zwane przeze mnie „not perfect but proven" (czyli „nieidealne, ale sprawdzone"). Opisuje ono sytuacje, w której ludzie ufają innym ludziom bardziej niż maszynom, nawet wtedy, gdy częstotliwość błędów popełnianych przez nich jest większa niż przez maszyny – tłumaczy Artur Modliński.
Mimo problemów i obiekcji natury prawnej rośnie liczba osób pozytywnie nastawionych do autonomicznych pojazdów. Z raportu „2018 Global Mobile Consumers Survey" wynika, że 41 proc. osób zgodziłoby się podróżować autonomicznym samochodem.