Środowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej była sporym zaskoczeniem dla ekonomistów. Tylko jeden z 25 uczestników comiesięcznej ankiety „Parkietu” spodziewał się obniżki stóp w kwietniu. W innej ankiecie, cokwartalnej, tylko 13 z 32 uczestników oczekiwało obniżki przed końcem br., z czego część o 0,25 pkt proc.
Część ekonomistów zakładała, że RPP będzie chciała poczekać na ocenę skutków poprzedniej obniżki stóp, ogłoszonej niespełna trzy tygodnie wcześniej w nadzwyczajnych okolicznościach (na jednodniowym posiedzeniu, na którym zwykle żadne decyzje nie zapadają). Stąd oczekiwali, że do kolejnej obniżki dojdzie najwcześniej w maju lub czerwcu.
Inni sądzili, że NBP będzie się koncentował na innych sposobach wspierania gospodarki, przede wszystkim na skupie obligacji skarbowych na rynku wtórnym, a stopy pozostawi już bez zmian, aby nie szkodzić bankom. Wyrazem troski RPP o kondycję tego sektora było to, że obniżając w marcu stopę referencyjną i lombardową, stopę depozytową zostawiła bez zmian, na poziomie 0,5 proc. W środę ta stopa została obniżona do zera.
Po tej decyzji Rady WIG-Banki stracił 6,7 proc., ciągnąc w dół WIG20. Łukasz Jańczak, analityk z Ipopema Securities, powiedział PAP Biznes, że kwietniowa obniżka stóp obniży zysk banków o co najmniej 10 proc., a więc będzie nieco bardziej dotkliwa dla sektora niż obniżka marcowa.
Skup obligacji skarbowych w ramach tzw. strukturalnych operacji otwartego rynku, który część ekonomistów określa mianem polskiego programu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), NBP prowadzi od połowy marca. Jak dotąd przeznaczył na ten cel 20 mld zł, ale skala tych zakupów wzrośnie. W środę RPP ogłosiła, że w ramach tych operacji będzie kupowała także "dłużne papiery wartościowe gwarantowane przez Skarb Państwa". Jak tłumaczy Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, będą to obligacje Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiego Funduszu Rozwoju, które z kolei te instytucje będą emitowały w celu sfinansowania tzw. tarczy finansowej dla firm, którą rząd ogłosił także w środę.