Specjalizująca się w budowie infrastruktury szynowej grupa rozpoczęła 2020 rok z przytupem. Według wstępnych szacunków w I kwartale skonsolidowane przychody wyniosły 249 mln zł, o prawie 6 proc. mniej niż rok wcześniej. Marża brutto ze sprzedaży skoczyła jednak z 4,9 do 7,1 proc., co pozwoliło zaksięgować 17,6 mln zł zysku – o 35 proc. więcej niż rok wcześniej. Czysty zarobek wzrósł o 83 proc., do 7,1 mln zł.
Zlecenia i ułatwienia
W całym 2019 r. marża brutto ze sprzedaży obniżyła się z 5,4 do 4,7 proc. Jakie są zapatrywania na cały 2020 r., biorąc pod uwagę wysoką rentowność uzyskaną w I kwartale?
– Wyniki kwartalne są zazwyczaj mocno zróżnicowane, miarodajne są wyniki roczne. W I kwartale struktura rozliczanych kontraktów była korzystna, dominowały te o wyższej rentowności – komentuje Grzegorz Grabowski, prezes Torpolu. – Z harmonogramu robót wynika, że w 2020 r. powinniśmy uzyskać zbliżone przychody jak w zeszłym roku, czyli około 1,6 mld zł. Mamy nadzieję, że średnioroczna marża będzie wyższa niż 5 proc., o ile nie nasilą się zjawiska związane z koronawirusem – dodaje.
Podkreśla, że praca na budowach przebiega bez większych zakłóceń, nie doszło do zakażeń pracowników, zbiorowych kwarantann. – Za organizację i dyscyplinę należą się słowa uznania pracownikom i podwykonawcom – podkreśla Grabowski.
Na koniec marca wartość portfela zamówień grupy wynosiła 2,72 mld zł. To głównie zlecenia od PKP PLK. – Dobrze, że resort infrastruktury deklaruje kontynuację inwestycji. Bierzemy udział w kolejnych przetargach. Prognozowanie w dłuższym terminie, jak będzie wyglądać rynek, jest trudne. Nie wiemy, czy jesienią przyjdzie druga fala zachorowań. Nie wiemy do końca, jakie będą skutki pierwszej fali. Nowe inwestycje będą wymagać potencjału – obecny portfel mamy zabezpieczony, jeśli chodzi o pracowników, sprzęt i podstawowe materiały – mówi Grabowski.