Końcówka roku w minionej dekadzie jedynie dwukrotnie przyniosła wzrost kursu euro. Sezonowość jest jeszcze lepszą wróżbą w przypadku notowań USD. W XXI wieku dolar podrożał w grudniu tylko czterokrotnie, poprzednio w 2014 r. Średni spadek USD/PLN w rozpatrywanym okresie to aż 1,3 proc. Nie ma miesiąca, w którym amerykańska waluta radziłaby sobie gorzej. Są przesłanki, by sądzić, że tym razem może być podobnie.
Dolar w tym kwartale zyskiwał w relacji do głównych walut maksymalnie 8 proc., ale indeks USD już w końcówce listopada gwałtownie runął z dwuletnich szczytów. Choć EUR/USD nie zdołał wspiąć się powyżej 1,06, co otwierałoby zapewne drogę do przedłużenia korekty, to przed publikacją serii kluczowych danych makroekonomicznych dolar zdaje się być zagrożony przeceną. We wrześniu członkowie FOMC sugerowali, że przed końcem 2025 r. stopy procentowe spadną poniżej 3,5 proc. Zakładając, że w grudniu koszt pieniądza zostanie zredukowany do przedziału 4,25–4,50 proc., dyskonto cięć na kolejne 12 miesięcy opiewa na ok. 50 pkt baz. Tak skromna wycena może nie wytrzymać zderzenia z piątkowym raportem z rynku pracy za listopad (prognozy mówią o zmianie zatrudnienia rzędu 200 tys.) czy nową rundą projekcji Fed. Urealnienie oczekiwań wpisywałoby się w przysłowiowy rajd św. Mikołaja na rynkach ryzykownych walut i aktywów.