Ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego w zasadzie niewiele zmieniły wśród parlamentarnej większości w Strasburgu. Ze zdziwieniem przyjęto więc ogłoszenie nowych wyborów do parlamentu francuskiego. „Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”. Wiemy, że w USA za prezydentury Joe Bidena poważnie zwiększył się deficyt budżetowy, sięgając już 1,6 bln dolarów i wzrósł ogólny poziom zadłużenia. Koszt obsługi długu przy obecnych stopach procentowych to około 728 mld dolarów, czyli 16 proc. wydatków federalnych w tym roku fiskalnym. Czy Fed nie redukuje stóp procentowych, aby pomóc federalnemu dłużnikowi? Dzięki takim rentownościom dług amerykański jest atrakcyjny dla Europejczyków, kurs dolara do euro trzyma się dobrze, a demokraci mogą finansować nowe wydatki na wzmocnienie gospodarki. Spójrzmy teraz od strony euro albo największych krajów strefy euro, Niemiec i Francji.

Francja w kryzysie, dolar w górę

Właśnie Francja może mieć kłopoty z finansowaniem swojego deficytu budżetowego i wydatków zaplanowanych przez rząd, aby pomóc krajowej gospodarce i biznesowi. W czasie covidu pozwolono na dodatkowe wydatki i zwiększenie zadłużenia, następnie stopy procentowe wystrzeliły i teraz nie można finansować długu na poziomie 0 proc. Publiczne zadłużenie rośnie, deficyt budżetowy wynosi 5,5 proc. PKB zamiast planowanych 4,9 proc., a to nie koniec. Jeśli Francja będzie wypuszczała więcej długu i spotka się z trudnościami ulokowania go na rynku, może to okazać się problemem dla kursu euro. To z kolei może być dobrym znakiem dla dolara i prowadzić do jego wzmocnienia. Jeśli we Francji wybuchnie kryzys finansowy, na wzór kryzysów LATAM lub azjatyckiego, to dolar może się wzmocnić, a euro osłabić. Dolar zawsze korzysta w okresie światowych kryzysów.

Co ze złotym?

Na wieść o nowych wyborach parlamentarnych ogłoszonych przez prezydenta Macrona inwestorzy zaczęli uciekać z rynku francuskiego. Rentowność francuskich dziesięciolatek to obecnie 3,12 proc., w Niemczech 2,39 proc. Ważne, kto kupuje i posiada dług publiczny. W Japonii to Japończycy są wierzycielami, we Francji połowa długu należy do cudzoziemców. Do tej pory chętnie kupowali dług francuski, bo dawał lepsze rentowności. Jeśli teraz ci sami inwestorzy przestaną kupować dług euro i do tego zredukują posiadane już obligacje, to presja na euro może być mocno odczuwalna. Tym bardziej że japoński bank Norinchukin zapowiedział sprzedaż dużej ilości amerykańskich obligacji rządowych i obligacji euro ze swoich rezerw, a w zamian kupi obligacje korporacyjne i inne o wyższej rentowności. Bank ma kłopoty i musi zmienić model biznesowy. Takie transakcje będą wykonywać także inne banki i inwestorzy, a to potwierdza obawy o kurs euro. Czy polska waluta zachowa się lepiej? Silny złoty jest dobry dla naszego budżetu, ale osłabia konkurencyjność produkcji i usług. Zmusi to polskie firmy do podniesienia wydajności i szukania lepszych marż, potrzebne będą nowe inwestycje. Być może NBP będzie musiał obniżyć stopy, aby złoty nie była zbyt mocny.

Andrzej Miszczuk główny strateg, F-Trust