We wtorek 23 lipca senacka Komisja ds. Infrastruktury zajmie się rządowym projektem prawa komunikacji elektronicznej (PKE). Rząd Donalda Tuska przekazał projekt do parlamentu 21 maja, a Sejm skierował go do Senatu 15 lipca.
Rządowi spieszy się, by uchwalić przepisy dla sektora telekomunikacyjnego w związku z tym, że są one spóźnione wobec unijnego harmonogramu, a Komisja Europejska nalicza Polsce z tego tytułu kary. PKE, jako implementacja tzw. europejskiego kodeksu łączności elektronicznej, powinno zostać wprowadzone z końcem 2020 r. To zbiór przepisów ważnych zarówno dla firm telekomunikacyjnych, jak i użytkowników usług telefonii i internetu.
Klauzule inflacyjne na razie martwe
Najczęściej przewijającą się zmianą jest uprawnienie dla użytkowników telefonii na kartę: będą mogli odzyskać wpłacone na konto i niewykorzystane środki. Z kolei telekomy wiązały z wprowadzeniem PKE nadzieje, że będą mogły bez przeszkód podnosić użytkownikom ceny w trakcie trwania umów, zarówno tych terminowych, jak i bezterminowych.
Za sprawą oporu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest to jeden z dwóch najbardziej gorących tematów na ostatniej prostej legislacji. Izby zrzeszające operatorów poskarżyły się na szefa UOKiK-u Tomasza Chróstnego premierowi.