– Spodziewam się, że wzrost sprzedaży był dwucyfrowy – oznajmia. Nie rozwija tematu. – Kwiecień był nadzwyczaj dobry, a maj i czerwiec dobre. Nie wiem jeszcze, ile zarobiliśmy, ale myślę, że akcjonariusze będą zadowoleni – dodaje. W zeszłym roku po sześciu miesiącach obroty Action wynosiły 970 mln zł, a czysty zarobek 8,07 mln zł.
Na podstawie wyników za I półrocze Bieliński twierdzi, że dystrybutor nie powinien mieć żadnych kłopotów z realizacją planów finansowych na cały rok. Zakładają, że sprzedaż wzrośnie do 2,42 mld zł (z 2,16 mld zł w 2010 r.), a zarobek netto do 34,1 mln zł (z 26,4 mln zł). – Nasza prognoza jest konserwatywna. Nie chcemy jej jednak zmieniać. W gospodarce dużo się dzieje. Nie mamy na to żadnego wpływu. Wolimy zostawić sobie pewien margines bezpieczeństwa i mieć możliwość sprawienia miłej niespodzianki naszym udziałowcom – tłumaczy.
Deklaruje, że Action podzieli się zyskami wypracowanymi w bieżącym roku z właścicielami. Do ich kieszeni trafi co najmniej 20 proc. (z zysku za ub.r. dostali 7,1 mln zł, czyli 0,43 zł na akcję). Prezes nie wyklucza, że dywidenda będzie znacząco większa niż rok temu. – Nie planujemy kapitałochłonnych inwestycji, więc jeśli warunki makroekonomiczne nie pogorszą się gwałtownie, stać nas będzie na wypłatę większej kwoty – oznajmia.
Bieliński podtrzymuje plany konsolidacji branży dystrybucji?sprzętu IT. – Nie widzę przestrzeni do fuzji pomiędzy liderami rynku, którzy mają ponad 2 mld zł obrotów rocznie. Oczekuję jednak sporych przetasowań wśród mniejszych graczy, którzy nie radzą sobie z erozją marż i rosnącą konkurencją, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzedaż notebooków – mówi.
Jego zdaniem konsolidacja jest również na rękę producentom sprzętu informatycznego. – W ostatnich kwartałach zmienili politykę. O ile jeszcze niedawno zależało im na współpracy z jak największą liczbą hurtowników, to obecnie stawiają na współpracę tylko z dwoma, trzema. To stawia na straconej pozycji mniejszych dystrybutorów – wskazuje.