Orlen rozważa przejęcie Zakładów Azotowych Puławy od Azotów. We wtorek wszystkie trzy spółki poinformowały o podpisaniu dokumentu o zachowaniu poufności i trybie udostępniania informacji w związku z zamiarem rozpoczęcia rozmów dotyczących potencjalnej akwizycji. Kolejnym etapem będzie due diligence, czyli badanie kondycji finansowej i handlowej Puław. Proces ten ma się rozpocząć w lipcu i potrwać do końca roku. Jego wyniki będą podstawą do podjęcia dalszych decyzji.
Możliwe wezwanie
– W krótkim terminie przejęcie Puław przez Orlen jest korzystne dla Azotów ze względu na uzyskanie środków na wzmocnienie bilansu, przy prawdopodobnym powtórnym przekroczeniu długu netto/EBITDA w II kwartale 2023 r., kiedy występuje raportowanie kowenantów do banków. Z punktu widzenia Orlenu jest to nieduża transakcja, o charakterze oportunistycznym – mówi Michał Kozak, analityk Trigon Dom Maklerski. Jego zdaniem w krótkim terminie inwestorzy mogą rozgrywać premię wezwaniową, co może wspierać notowania Puław i Azotów. We wtorek kurs pierwszej z tych spółek rósł przed południem nawet o 11,4 proc. (do 78,2 zł). Zwyżki walorów Azotów były już znacznie mniejsze.
Zdaniem Kozaka w dłuższym jednak terminie transakcja pozbawiłaby Azoty kluczowego aktywu. – Co więcej, ich wyniki, po zakończeniu realizacji sztandarowego projektu Polimery Police, w dużej mierze byłyby uzależnione od sytuacji w biznesie polipropylenu. Tymczasem jest on obarczony wieloma zagrożeniami, również związanymi ze zmiennością cen surowców – twierdzi analityk Trigon DM.
Podobnie sprawę widzą inni. – Azoty dzięki sprzedaży Puław będą mogły złagodzić swoje relacje z bankami, które zapewne po I półroczu będą bardzo napięte ze względu na gwałtowne pogorszenie się kondycji finansowej koncernu i tym samym przekroczenie dopuszczanych wskaźników zadłużenia. W ten sposób mogą już teraz chcieć pokazać, że mają plan ratunkowy związany z poprawą płynności – uważa Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska.
Jego zdaniem dziś wiele wskazuje na to, że ten rok będzie dla Azotów najgorszym w historii pod względem wyników. To konsekwencja bardzo słabego I kwartału.