Prace nad nią podjęto już w grudniu, zaraz po uzyskaniu zgody Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na przejęcie kontroli nad spółką świadczącą usługi w zakresie zaopatrzenia linii lotniczych w paliwo i smary. Wcześniej 49 proc. udziałów tej firmy należało do PLL LOT.
Jednym z celów nowego planu rozwoju ma być ekspansja na rynkach zagranicznych, w tym rozwój działalności na największych lotniskach regionu Europy Środkowo-Wschodniej. – Mamy siedem rafinerii, w tym jedną na Litwie i dwie w Czechach, które posiadają w ofercie paliwa lotnicze. Moglibyśmy wykorzystać tę bazę do rozwoju w regionie. Z tego, co wiem, ani w Czechach, ani na Litwie nie ma spółki podobnej do Petrolotu – argumentuje Ireneusz Wesołowski, prezes Petrolotu.
Trwają prace nad docelowym modelem działalności spółki na innych rynkach. Opracowywana strategia przewiduje także aktywne uczestnictwo w innowacyjnych projektach z zakresu rozwoju usług i produktów na rynkach lotniczych. Chodzi m.in. o kwestie dotyczące redukcji emisji CO2 i stosowania biopaliw w lotnictwie.
W 2011 r. przychody Petrolotu wyniosły 1,5 mld zł. Ubiegłorocznych wyników spółka jeszcze nie podaje. Ujawnione zostaną w sprawozdaniu skonsolidowanym Orlenu 23 stycznia. Jednak już dziś kierujący zależną firmą Ireneusz Wesołowski twierdzi, że obroty w 2012 r. będą podobne do tych z 2011 r., bo wolumen sprzedanego paliwa jet nie zmienił się. W 2011 r. wyniósł około 500 mln litrów (cały rynek to około 625 mln litrów).
Dobry powinien być też bieżący rok. – Wzięliśmy udział w 37 przetargach organizowanych przez przewoźników lotniczych na dostawy paliwa jet w 2013 r. W 34 przypadkach wybrali oni naszą spółkę, co stanowi niemal 90 proc. całego zapotrzebowania na paliwo dla linii lotniczych w polskich portach – mówi Wesołowski.