Wiadomo tylko, że z uwagi na dużą liczbę chętnych – aplikację złożyło około 30 osób – rozmowy nie były wnikliwe. Na środę przewidziano przesłuchania chętnych do fotela wiceprezesa ds. aktywów zagranicznych, a tych jest około 20.
Zmiany kadrowe w Polskiej Miedzi zachodzą w niecodziennych okolicznościach. 10 marca na zwołanym naprędce na sobotę posiedzeniu rady zostali odwołani prezes Radosław Domagalski-Łabędzki i wiceprezes Michał Jezioro. Zamiast namaścić ich następców zdecydowano się na otwarty, acz ekspresowy konkurs – kandydaci na składanie aplikacji dostali dwa tygodnie.
Tymczasem jest problem ze składem samej rady, decydującej o postępowaniu. Walne zgromadzenie w sprawie zmian w nadzorze zostało już dwukrotnie przełożone, najpierw do 27 marca – kiedy mijał termin na składanie aplikacji w konkursie do zarządu – a potem do 13 kwietnia. Zamieszanie ze składem rady, podobnie jak odwołanie członków zarządu, tłumaczone jest walkami frakcyjnymi w PiS. Formalnie spółka podlega ministrowi energii. We wtorek rezygnację z zasiadania w nadzorze złożył kojarzony z premierem Mateuszem Morawieckim Wojciech Myślecki.
Domagalski-Łabędzki również był kojarzony z premierem, choć miał rodowód biznesowy (przed dołączeniem do resortu rozwoju pracował w grupie miliardera Michała Sołowowa). Trudno oczekiwać, by jego następca był wolny od powiązań czy nacisków politycznych. Ostatni konkurs na prezesa KGHM odbył się w 2012 r. w nie mniej osobliwych okolicznościach. Herbert Wirth, któremu skończyła się kadencja, nie miał dobrych notowań u polityków. Do znalezienia następcy zatrudniono międzynarodową firmę headhunterską Amrop. Koniec końców wygrał... Wirth, musiał jednak przystać na narzuconych mu wiceprezesów. Menedżer pozbył się ich jakiś czas później, wykorzystując zmianę w ministerialnych gabinetach.
W oczekiwaniu na nowe szefostwo kurs KGHM oscylował w okolicach punktu odniesienia, czyli prawie 87 zł. Notowania miedzi zaliczyły solidny wzrost do ponad 6,8 tys. USD za tonę. Od połowy lutego do 26 marca surowiec potaniał o blisko 9 proc., do 6,6 tys. USD za tonę. Spadek notowań lubińskiego koncernu był mocniejszy – papiery potaniały o 23 proc., do 84,2 zł. ar