Za rok będzie ważna rocznica – każdy, kto zna historię polskiego sportu, wie, że w 1924 roku, podczas igrzysk w Paryżu, rotmistrz Adam Królikiewicz i jego Picador zdobyli w skokach przez przeszkody brązowy medal. Drugi, wedle oficjalnych statystyk, polski medal olimpijski. Koniarze przypominają, że pierwszy wręczony i pierwszy indywidualny.
O przedwojennych sukcesach jeździeckich w igrzyskach mówi się i pisze z nostalgią, bo to także barwna historia polskiego wojska, ułanów i ich rumaków. Rozpoczęta już w 1912 roku, gdy Karol Rómmel i Sergiusz Zahorski wystartowali w Sztokholmie w barwach Rosji.
Z niepodległością pojawiły się medale. Oprócz zdobytego prawie 100 lat temu brązu rotmistrza Królikiewicza, do wybuchu wojny oglądano srebro drużyny w konkursie skoków (Michał Woysym-Antoniewicz/Readgleadt, Kazimierz Gzowski/Mylord i Kazimierz Szosland/Ali) oraz drużynowy brąz we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego (Woysym-Antoniewicz/Moja Miła, Karol Rómmel/Doneuse i Józef Trenkwald/Lwi Pazur) podczas igrzysk 1928 roku w Amsterdamie i ponownie srebro w WKKW w czasie igrzysk 1936 roku w Berlinie, zdobyte przez Zdzisława Kaweckiego na Bambino, Seweryna Kuleszę na Tósce i Henryka Leliwę-Roycewcza na Arlekinie III.
Czytaj więcej
Saudyjczycy powiedzieli sobie wprost, że tylko z gamingu i e-sportu chcą wygenerować do 2030 roku co najmniej 1 proc. PKB i 39 tys. miejsc pracy – mówi Mieszko Rajkiewicz, doktorant na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Powojenne starty z wielu przyczyn nie były tak udane, ale w 1980 roku w Moskwie raz jeszcze można było przypomnieć światu o talentach polskich jeźdźców i koni, gdy Jan Kowalczyk na Artemorze zdobył złoto w konkursie skoków i drużyna w składzie Kowalczyk/Artemor, Janusz Bobik/Szampan, Wiesław Hartman/Norton i Marian Kozicki/Bremen dodała srebro. W sumie sześć medali (złoty, trzy srebrne, dwa brązowe), które dają polskiemu jeździectwu powód do dumy i punkt odniesienia w obecnej sportowej rzeczywistości.