Pierwsze pieniądze zarobiłem w liceum w Kaliszu, sprzedając płyty. Prawdziwy biznes zaczął się po 1989 roku. Wspólnie z żoną najpierw prowadziliśmy firmę dziewiarską. Jednak ten biznes się nie udał – opowiada o początkach swojej przygody z przedsiębiorczością Krzysztof Gradecki.
Pierwsze niepowodzenie go nie zniechęciło. Zajął się handlem. – Trzy razy w tygodniu jeździłem do Niemiec i kupowałem tam różne towary– żywność, auta, kosmetyki – a następnie z dużym zyskiem odsprzedawaliśmy je w kraju – wspomina. Dodaje, że taki biznes dawał całkiem duże pieniądze, ale kosztem poczucia stabilizacji. Przyszedł 1991 rok. Wtedy Gradecki wraz z żoną zdecydowali o budowie pierwszego magazynu.
[srodtytul]Kosmetyki strzałem w dziesiątkę[/srodtytul]
– Otworzyliśmy hurtownię drogeryjną, na trochę śmiesznej powierzchni 50 metrów kwadratowych. Okazała się ona bardzo dużym sukcesem. Przed świętami ludzie stali do nas w kolejkach po kilka godzin – wspomina inwestor.
Potem rozwój sieci przyspieszył. Gradeccy zaczęli otwierać kolejne filie, a następnie w 1996 roku ruszył pierwszy sklep detaliczny Eko. Dziś jest ich blisko 220. Działają m.in. w województwach dolnośląskim, wielkopolskim i opolskim.