W czasie kampanii wyborczej uwaga polityków skupiła się na sektorze bankowym. Proponują obłożyć go dodatkowym podatkiem od aktywów i chcą obciążyć go kosztami przewalutowania kredytów frankowych. Politycy argumentują, że banki zbyt dużo zarabiają i powinny w większym stopniu dzielić się zyskami ze społeczeństwem. Sektor bankowy już teraz jest największym płatnikiem podatku CIT, ale czy wynika to z ogromnej skali banków czy ponadprzeciętnej zyskowności?
Jak spółki wykorzystują kapitał
Warto spojrzeć na wskaźniki rentowności takie jak ROE (Return On Equity, zwrot z kapitału własnego) i ROA (Return On Assets, zwrot z aktywów). ROE oblicza się, dzieląc zysk netto przez kapitał własny, zatem pokazuje, ile spółka potrafi zarabiać dzięki własnym środkom (bez długu). Natomiast ROA oblicza się, dzieląc zysk netto przez łączne aktywa, czyli pokazuje zdolność spółki do generowania zysków także ze środków dłużnych.
– Wskaźniki ROA i ROE są bardzo ważne z punktu widzenia inwestorów, ponieważ informują o tym, jak efektywnie spółka pomnaża swój majątek oraz kapitał powierzony jej przez akcjonariuszy. Tym samym miary te pokazują, jak dobrze spółka wywiązuje się ze swojego nadrzędnego zadania w postaci pomnażania kapitału jej założycieli. Szczególnie istotny pozostaje wskaźnik ROE, gdzie badana jest rentowność kapitału zainwestowanego w spółkę – zaznacza Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ. Dodaje, że sam wskaźnik nie posiada wad metodologicznych, ale z pewnością warto analizować genezę zyskowności danej spółki. – Pomocny jest przy tym model Du Ponta, który dość jednoznacznie mówi, że są trzy źródła takiego, a nie innego poziomu wskaźnika ROE – dodaje. Są to: rentowność sprzedaży (czyli marże, jakie spółka uzyskuje na swojej sprzedaży), efektywność działania (jak sprawnie zarządza swoim majątkiem), poziom zadłużenia (czyli jak bardzo dana firma jest zlewarowana).
– Po tym rozbiciu widzimy, że rentowność sprzedaży ma wpływ na wskaźnik ROE, czyli jest w nim ujęta. Ponadto zaobserwować możemy, z czego wynika poziom zyskowności danego przedsiębiorstwa. Najlepszym rozwiązaniem jest, gdy spółka generuje sowite marże, czyli jest monopolistą lub działa na bardzo atrakcyjnym rynku, jest efektywnie zarządzana i swój rozwój finansuje ze środków własnych bądź obligacji i kredytów bankowych, ale nie zadłuża się ponad miarę. Rozbicie uświadamia, że poziom zadłużenia trzeba bacznie monitorować, by nie osiągnął on zbyt niebezpiecznych poziomów. Oczywiście trzeba też pamiętać, aby analizować dłuższe szeregi czasowe, a nie tylko dane z jednego kwartału. Pamiętać przy tym trzeba, że na poziom zysku wpływ mogą mieć czynniki jednorazowe, które warto pominąć – wyjaśnia Bugaj.
ROE i ROA to nie wszystko
Przyjrzeliśmy się rentowności największych przedstawicieli 11 różnych branż na GPW. Pod uwagę wzięliśmy dane za ostatni pełny rok, czyli 2014 r. Najwyższymi wskaźnikami ROE mogli się pochwalić przedstawiciele branży odzieżowej oraz chemicznej. W CCC wyniósł on 54,4 proc. (zawyżony o zdarzenia jednorazowe, w poprzednich latach sięgał 20–30 proc.), w LPP zaś 30,7 proc. (wcześniej również oscylował wokół 30 proc.). Z kolei w Synthosie wyniósł 15,9 proc. (w poprzednich latach dochodził do 20 proc.), w Ciechu zaś 17,5 proc.(wcześniej było znacznie gorzej i przyjmował nawet wartości ujemne). Nieźle wypadli również przedstawiciele branży budowlanej (Budimex 33 proc.) oraz deweloperskiej (14 proc.).