Do połowy tego wieku węgiel (choć w nieco mniejszym zakresie niż dziś) i elektrownie oparte na tym paliwie, nadal mają być stabilizatorem bezpieczeństwa i gwarantem niezależności energetycznej kraju. Mówi się przy tym o wzroście efektywności spalania m.in. we wspieranych długofalowo źródłach kogeneracyjnych wytwarzających w jednym procesie prąd i ciepło.
Udział innych paliw będzie rozkładał się równomiernie na poziomie 15–20 proc. – Rola węgla w energetyce europejskiej będzie sukcesywnie malała, ale to nie znaczy zatrzymania bloków węglowych z dnia na dzień. Jeszcze przez wiele lat będą one podstawą systemu. W tym aspekcie warto zabezpieczyć swoją pozycję i zapewnić sobie kontrolę nad źródłami paliwa pierwotnego – uważa Dariusz Lubera, prezes Tauronu. Koncern chce mieć 50–70 proc. surowca do spalania z własnych kopalni.
Enea dąży zaś do obniżenia kosztu zakupów paliwa (temu służyło wypowiedzenie umowy Bogdance), ale nie precyzuje, czy będzie go kupować na zewnątrz, np. od KHW, czy brać go z własnych kopalń. Bo pojawiły się informacje, że jest zainteresowana przejęciem jednej ze wspomnianych firm.
Brunatny mniej opłacalny
Program, zwracając uwagę na konieczność restrukturyzacji kopalń i ewentualne uruchomienie nowych złóż, większy nacisk kładzie na pokłady węgla kamiennego. Brunatny co prawda nie zniknie całkowicie z miksu, ale jego udział może znacząco spaść po wyczerpaniu się obecnych złóż m.in. w Adamowie i Koninie (ZE PAK) oraz Bełchatowie (PGE). I choć zgodnie z wytycznymi państwa spółki powinny zabezpieczać warunki do eksploatacji złóż w Legnicy czy Gubinie, to jednocześnie mówi się o braku pozwolenia społecznego, które może plany nowych odkrywek zrównać z ziemią. Trzeba zauważyć, że legnickiego złoża, którego zasoby szacowane są na 15 mld ton, czyli pięciokrotnie więcej, niż wydobyto u nas od zakończenia drugiej wojny światowej, już nie opłaca się ruszać. Bo nie dość, że zostało ono zabudowane osiedlami, to jeszcze powstanie na nim trasa szybkiego ruchu S3. Z kolei Gubin czy Złoczew nadal wpisane są w strategię PGE. Spółka planuje tam kopalnię z siłownią o mocy do 3 tys. MW.
Tyle że – jak czytamy w PEP – „oczekiwany spadek kosztów technologii odnawialnych i przyjęte założenia wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 podważają sens inwestowania w nowe moce wytwórcze na węgiel brunatny". Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, stwierdził wręcz, że po wyeksploatowaniu bełchatowskiego złoża można tę elektrownię przestawić na węgiel kamienny. – Jeśli ceny energii będą utrzymywać się nadal na tak niskim poziomie, a koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 zaczną szybko rosnąć, to PGE nie będzie opłacało się robić odkrywki złoża Złoczew czy Gubin i budować tam bloku – twierdzi Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.