Deweloperzy idą na kolejny rekord, jeśli chodzi o sprzedaż mieszkań. Jak długo hossa może potrwać?
Ubiegły rok i I połowa 2017 r. to niewątpliwie bardzo dobry okres dla spółek z naszej branży, co potwierdzają rosnące wyniki sprzedaży mieszkań notowane przez deweloperów. Popytowi sprzyjają utrzymujące się niskie stopy procentowe oraz coraz lepsza sytuacja na rynku pracy, co przekłada się już od dawna na wzrost poczucia bezpieczeństwa nabywców, a za chwilę prawdopodobnie przełoży się też na zwiększenie wynagrodzeń. Kluczowe znaczenie dla wzrostu sprzedaży miały zakupy dokonywane w całości za gotówkę, zarówno na własne potrzeby, jak i inwestycyjne. Na początku tego roku widać było ponadto mobilizację nabywców walczących o dopłaty z programu „MdM". Jednocześnie trudno o wskazanie czynników, które mogłyby odwrócić tę tendencję w krótkim czy nawet średnim terminie.
Czy wygaszenie „MdM" może coś zmienić na rynku pierwotnym?
Program „MdM" niewątpliwie przyczynił się do wzrostu popytu na mieszkania. Według szacunków firmy REAS udział wniosków kredytowych złożonych do BGK w okresie funkcjonowania programu „MdM", tj. od początku 2014 r., w łącznej sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym wynosił od około 13 proc. dla rynku krakowskiego do nawet 28 proc. w przypadku rynku poznańskiego. W Warszawie odsetek ten wyniósł około 15 proc.
Znaczenie programu „MdM" można zaobserwować także w naszym przypadku. W jednej z naszych inwestycji – Miasto Moje na warszawskiej Białołęce, gdzie większość oferowanych mieszkań mieści się w limitach „MdM" – po wstrzymaniu wniosków o dofinansowanie z „MdM" w kwietniu tego roku zaobserwowaliśmy krótkotrwały spadek tempa sprzedaży. Aktualnie klienci dopytują nas o różnego rodzaju oferty alternatywne wobec programu „MdM" i oczywiście staramy się wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom.