Aby zrozumieć wagę tego zdarzenia, potrzebna jest krótka historyczna wycieczka. Gdy nad kolarstwem zapanowała czarna noc, po tym gdy się okazało, że Lance Armstrong znieprawił ten sport, a inni, by dotrzymać mu kroku, szli tą samą dopingową drogą, wydawało się, że znikąd nadziei. Ale w Anglii – kraju bez wielkich tradycji w kolarstwie szosowym – pojawił się odnowiciel, który obiecał transparentność i zerwanie z dopingiem.
Odnowiciel
Nazywał się David Brailsford i nie był człowiekiem znikąd. Pod jego rządami brytyjskie kolarstwo torowe mające centralę przy torze w Manchesterze odnosiło ogromne sukcesy podczas igrzysk 2008 i 2012 r. Brytyjczycy w obu tych imprezach wygrywali klasyfikację medalową w kolarstwie, a urodzony w Edynburgu Szkot Chris Hoy zdobył sześć złotych medali (pierwszy jeszcze podczas igrzysk 2004 r.). Ale tego Brailsfordowi było mało, bo kolarstwo torowe to jednak mniejsza scena niż wielkie szosowe wyścigi, przede wszystkim Tour de France.
Dlatego już w roku 2010, jako dyrektor, rozpoczął budowę profesjonalnego szosowego teamu za pieniądze medialnej potęgi – grupy Sky. I obiecał: nam możecie zaufać, nie będzie żadnych dopingowych skandali, będziemy wygrywać zgodnie ze sportowym prawem. Dotrzymał słowa tylko w połowie. Bradley Wiggins, Chris Froome i Geraint Thomas wprowadzili szosowe brytyjskie kolarstwo na zupełnie inny poziom, ich zwycięstwa w Tour de France (wygrali wszystkie wyścigi od roku 2012, oprócz roku 2014) zostały nawet określone jako „powrót kultury roweru na Wyspy". Kiedy w roku 2014 Tour zaczynał się w Anglii, na ulice wyszły tłumy, a gazety pełne były malowniczych zdjęć peletonu przejeżdżającego przez angielskie miasteczka.
Z drugą częścią obietnicy Brailsforda było już o wiele gorzej. Żaden z gwiazdorów grupy Sky nie został wprawdzie zdyskwalifikowany za doping, ale zarówno wobec sir Wigginsa, jak i wobec Froome'a były poważne podejrzenia, że grali nie fair. Brytyjska prasa wysuwała wobec ich bossa sir Brailsforda poważne i uzasadnione podejrzenia. Wiggins podczas wyścigu Criterium du Dauphine w roku 2011 miał otrzymać tajemniczą paczkę z medyczną zawartością, do dziś nie wyjaśniono, co w niej było, choć zajmowała się tym nawet parlamentarna komisja kultury i sportu. Froome po prostu wpadł podczas kontroli w trakcie Vuelta Espana 2017, ale się wybronił (z pomocą kosztownych prawników), argumentując, że tylko nieznacznie przekroczył dopuszczalną dawkę leku na astmę.
Choć obaj pozostali bezkarni, idea czystego kolarstwa Made in Great Britain definitywnie legła w gruzach i być może dlatego medialny koncern Sky nie chciał już reklamy w peletonie. Wydawało się również, że trudno będzie znaleźć nowego sponsora, który utrzyma technologiczną i organizacyjną przewagę grupy kierowanej przez Brailsforda nad resztą kolarskiego świata. Była ona ogromna, a jej koronnym przykładem budzący powszechną zazdrość luksusowy autobus towarzyszący ekipie podczas wyścigów.