W przypadku indeksu WIG20 cała ta metamorfoza nastąpiła w rejonie tak zwanego węzła DiNapolego: 2116–2130 pkt, czyli bardzo charakterystycznego wsparcia, utworzonego na bazie dwóch podstawowych zniesień wewnętrznych 38,2 proc. i 61,8 proc. Do kluczowego przesilenia doszło tutaj 19 listopada, i od tego momentu popyt ze sporą determinacją wytycza kierunek gry. W efekcie doszło już do przełamania licznych zapór podażowych, czyli na przykład górnej linii wyraźnie respektowanego kanału spadkowego. W tej chwili indeks warto obserwować przez pryzmat kolejnego, ważnego zgrupowania zniesień: 2340–2345 pkt, gdzie głównym elementem konstrukcyjnym pozostaje zniesienie 50 proc. całej bessy (czyli fali spadkowej zapoczątkowanej 21 maja 2024 roku).

Obiektywnie można zatem stwierdzić, że indeks dotarł do bardzo ciekawego od strony technicznej rejonu cenowego. Przebieg ostatnich odsłon wskazuje na nieprzypadkowe umiejscowienie tej strefy. Podaż wykazuje się tutaj bowiem większą aktywnością, choć na razie nie przekłada się to na jakieś konkretne sygnały odwrotu. Niemniej popyt ma wyraźne problemy z inicjowaniem dalszych działań, które mogłoby otworzyć przestrzeń do kreowania jeszcze większej presji (bezpośrednim celem stałoby się wówczas zniesienie 61,8 proc., czyli poziomu 2402 pkt). Konkluzja jest zatem następująca: po okresie wyraźnej dominacji popytu indeks dotarł do kolejnego, kluczowego oporu technicznego: 2340–2345 pkt, a wynik konfrontacji w tym rejonie powinien zadecydować o kierunku następnego, średnioterminowego ruchu cenowego. Na razie nieco większą przewagę zaczyna zdobywać podaż.

Tego typu zagwozdek nie dostarczają nam natomiast indeksy bazowe. Tutaj popyt z dużą swobodą i przekonaniem popycha konsekwentnie rynki na nowe, historyczne maksima. Tak jest chociażby w przypadku niemieckiego DAX czy też benchmarków amerykańskich. W tym kontekście warto na pewno zwrócić uwagę na S&P 500 i potencjalnie istotny opór Fibonacciego: 6145–6155 pkt. Obecnie wydarzenia rozgrywają się w tym właśnie rejonie cenowym, który od strony technicznej wygląda bardzo wiarygodnie. Czy podaż zaakcentuje tutaj swoją obecność? Biorąc pod uwagę dominujący na rynku silny trend wzrostowy, budowanie takiego przekonania może oczywiście zakończyć się dotkliwą porażką. Niemniej wymieniony rejon warto na pewno uważnie obserwować, chociażby w kontekście środowej decyzji FOMC w sprawie stóp procentowych. Obecnie mamy wręcz pewność, że Fed obniży po raz kolejny stopy o 25 pkt baz. Ale czy walka z inflacją w USA, zwłaszcza w sektorze usług, odznacza się wysoką skutecznością? Cały czas mamy przecież podwyższoną inflację konsumencką (2,7 proc. w listopadzie r./r.), relatywnie mocy rynek pracy i wyraźny wzrost PKB. W odniesieniu do tych kwestii kluczowe mogą się okazać opinie i sugestie Jerome’a Powella dotyczące kolejnych działań FOMC, których głównym zamierzeniem jest przecież konieczność sprowadzenia inflacji do 2-proc., cały czas mocno oddalanego celu.