Trwał on jednak bardzo krótko. Cały „krach” zamknął się bowiem w trzech gorszych sesjach.
Po nich nastała długa wzrostowa seria, która główny amerykański indeks ponownie wyniosła w pobliże historycznych maksimów. Jakie można wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość?
Po pierwsze, jeżeli musisz panikować, to rób to szybko. Ta zasada nie jest zresztą nowa, ale w ostatnim czasie jeszcze bardziej zyskała na znaczeniu. Wynika to z faktu, że zmiany na rynkach są szybsze i bardziej dynamiczne niż w przeszłości. Kiedyś korekty trwały tygodnie, a nawet miesiące. Teraz, jak pokazują ostatnie wydarzenia, mogą trwać zaledwie kilka dni. W takim środowisku nie ma co zwlekać z reakcją. Im jest ona szybsza, tym lepiej.
Po drugie, duża zmienność i zawirowania rynkowe to świetny czas na przetestowanie swojego portfela. Okres sztormu pokazuje bowiem, kto rzeczywiście był na niego przygotowany. Być może nasza ekspozycja na ryzyko jest zbyt duża i uwidacznia się to właśnie w okresie dynamicznych spadków. Jeżeli tak jest, to być może warto rozważyć modyfikację w celu zmniejszenia ogólnego ryzyka portfela.
Dodatkowo jeżeli akcje konkretnych spółek słabo przeszły rynkową zawieruchę, być może warto rozważyć ich zamianę na akcje spółek, które wykazały się relatywną siłą. Prawda jest bowiem taka, że silne fundamentalnie spółki korektę przeszły suchą nogą, a część z nich zdążyła już zanotować nowe tegoroczne maksima.