To znaczy, że obecne zachowanie rynku akcji antycypuje to, co będzie się działo w realnej gospodarce w okolicach września br. Można jednak odnieść wrażenie, że w obecnym cyklu wyprzedzenie rynku akcji jest wyjątkowo duże. W środę WIG wyszedł na najwyższy poziom od przynajmniej ośmiu miesięcy. Taki sygnał po zaliczeniu istotnego dołka pojawiał się w każdym – z wyjątkiem tego z lat 2004–2007, kiedy w fazie spadkowej cyklu nie było istotnego dołka – cyklu bessa–hossa w historii GPW. Zawsze – znów z wyjątkiem jednego przypadku sygnału z 1991 roku – takie zjawisko pojawiało się już w trakcie nowej cyklicznej zwyżki indeksu (hossy) w ramach średnio 40-miesięcznego cyklu Kitchina. Cechą szczególną obecnego cyklu jest to, że taki optymistyczny sygnał pojawił się już w 2,5 roku po analogicznym sygnale z poprzedniego cyklu (październik 2016 r.). To wyjątkowo krótki czas, bo w przeszłości rekordem były dwa lata i dziewięć miesięcy pomiędzy takimi sygnałami z kwietnia 1999 i stycznia 2002. 17 lat temu za to skrócenie cyklu WIG zapłacił półroczną ponad 20-proc. korektą do lipca 2002 r. i późniejszą stagnacją do marca 2003 r.

Roczne maksimum WIG już obecnie może zaskakiwać w kontekście najnowszych danych, które w czwartek napłynęły z Niemiec. Tamtejsze nowe zamówienia w przemyśle spadły w lutym o 4,2 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Dwumiesięczna zmiana (styczeń, luty) wyniosła -6,2 proc. W całym okresie od czasu zjednoczenia Niemiec taka dwumiesięczna zmiana wartości nowych zamówień w przemyśle była niższa jedynie w okresie wielkiej recesji pomiędzy październikiem 2008 r. a kwietniem 2009 r. W ówczesnym cyklu WIG zdołał się otrząsnąć z szoku, wychodząc na ośmiomiesięczne maksimum dopiero w lipcu 2009 r., a więc siedem miesięcy po publikacji równie słabych co w czwartek danych o nowych zamówieniach w niemieckim przemyśle. Jak widać rynek akcji teraz zakłada, że obecne załamanie koniunktury w Niemczech (kraju, który jest naszym głównym partnerem handlowym) jest tymczasowe i wszystko ostatecznie skończy się dobrze. Oznacza to, że rynek zakłada, że zarówno kwestia brexitu jak i amerykańsko-chińskiej wojny handlowej zostanie niebawem rozwiązana w sposób korzystny dla niemieckich eksporterów. To założenie nie musi być błędne. Roczna zmiana wartości nowych zamówień w niemieckim przemyśle równie nisko co w lutym (-8,2 proc.) była oprócz okresu wrzesień 2008 r. – październik 2009 r. jeszcze w październiku, listopadzie 2001 r. – wtedy było już po końcu bessy na rynkach wschodzących akcji (zakończyła się niebawem po atakach terrorystycznych na USA z 11 września) – oraz w okresie sierpień 1992 r. – czerwiec 1993 r. (silna hossa na GPW rozpoczęła się wtedy już w czerwcu 1992 r.). Oczywiście, jeśli dominujące obecnie optymistyczne założenia co do brexitu i amerykańsko-chińskiego konfliktu handlowego okażą się przesadne, to na rynkach powinno dojść do znaczącej korekty tegorocznego wzrostu. Jeśli się potwierdzą, to taka korekta („kupuj plotki, sprzedawaj fakty") rozpocznie się później i z wyższych poziomów. ¶

Wojciech Białek

analityk finansowy