Pierwsze wnioski o ETF opartego na bitcoinie złożyli już w 2013 roku bracia Winklevoss. Jednak przez dekadę, aż do ubiegłej środy, SEC nie wyrażał na to zgody. Ostatecznie zatwierdził kilkanaście bitcoinowych ETF-ów od m.in. BlackRock, Fidelity, Invesco czy ARK Invest.
Dostawcy, przygotowując się na akceptację, rozpoczęli batalię na obniżki opłat i tak na przykład BlackRock obniżył wynagrodzenie stałe z 0,3 do 0,2 proc., a Ark z 0,8 do 0,25 proc.
Na fali ogólnego optymizmu na rynkach kryptowalut, Circle Internet Financial, stojący za dolarowym stablecoinem USDC, złożył w czwartek wniosek o IPO. Według LSEG obroty nowych ETF-ów pierwszego dnia wyniosły 4,6 mld USD. Sama cena bitcoina mimo szalonej zmienności ostatecznie utrzymała się na ok. 46 tys. USD.
Chociaż od początku roku bitcoin dał zarobić aż 8 proc. i razem z indeksem Nikkei biją na głowę pozostałe rynki. Natomiast w czwartek doszło do realizacji zysków na akcjach głównych kryptokopalń takich jak Riot Platforms (-15,8 proc.) czy Marathon Digital (-12,6 proc.). A co przed nami? W pierwszej połowie kwietnia powinien wydarzyć się halving bitcoina, czyli zmniejszenie nowej podaży do 450 z 900 sztuk dziennie. Zjawisko to historycznie wpisywało się w cykl zwyżek na największej kryptowalucie.