Za, a nawet przeciw, czyli niejednolite wykonywanie prawa głosu z akcji

Od sierpnia ubiegłego roku akcjonariusz posiadający więcej niż jedną akcję w spółce akcyjnej może wykonywać prawo głosu odmiennie z każdego posiadanego papieru. Można by rzec: nareszcie

Publikacja: 23.01.2010 18:46

Karolina Kocemba, mecenas, kancelaria Tomczak i Partnerzy

Karolina Kocemba, mecenas, kancelaria Tomczak i Partnerzy

Foto: PARKIET

Spór co do tego, czy akcjonariusz może z części posiadanych akcji głosować za uchwałą, a z pozostałej przeciwko, toczył się od bardzo dawna. Długo przeważał pogląd, że oczywiście akcjonariusz nie musiał wykonywać prawa głosu ze wszystkich akcji, ale skoro już głosował, to raczej powinien być konsekwentny. To zresztą jeden z tych dylematów, które można rozstrzygać zarówno na płaszczyźnie jurydycznej, logicznej, jak też w końcu psychologicznej. Odwołując się bowiem do słów byłego prezydenta, czy można być jednocześnie za, a nawet przeciw tej samej uchwale?

Przy czym, aby sprawa nie była zbyt łatwa do wyjaśnienia, kodeks spółek handlowych, a poprzednio kodeks handlowy nie wykluczał takiej możliwości. Wręcz przeciwnie, z konstrukcji samej akcji jako prawa podmiotowego wynika, że wykonywanie prawa z akcji, w tym prawa głosu, jest niezależne od wykonywania jakichkolwiek innych praw z innych akcji tej samej spółki.

[srodtytul]Prawo głosu a zabezpieczenie na akcjach[/srodtytul]

Aspekt logiczno-psychologiczny zdecydowanie zwyciężał w tych dyskusjach. W konsekwencji nikomu nigdy nie przyszło do głowy, aby eksperymentować i głosować z posiadanych akcji niejednolicie. Z drugiej strony, coraz częściej takie podejście do wykonywania prawa głosu z akcji było nie do pogodzenia z potrzebami obrotu.

W rozwijającej się gospodarce akcje służą różnym celom. Przede wszystkim są przedmiotem zabezpieczenia. Ustanawiany jest na nich zastaw, w tym zastaw rejestrowy, blokada na rachunku inwestycyjnym. Są też przewłaszczane na zabezpieczenie. Choć przedmiotem zabezpieczenia są tylko prawa majątkowe wynikające z akcji, jednakże nie bez znaczenia pozostaje to, komu przysługuje prawo głosu z tych akcji, innymi słowy, kto wykonuje tak zwane prawa korporacyjne. Czasami wykonując niemajątkowe, czysto korporacyjne prawo głosu z akcji, można kompletnie unicestwić prawa majątkowe wynikające z tej akcji. Na przykład przegłosowując uchwałę o ich przymusowym umorzeniu.

W ogóle myliłby się ten, kto sądziłby, że prawa korporacyjne i majątkowe pozwalają się dokładnie odróżnić jak zielone i czerwone kartki leżące na stole. W istocie rzeczy każde głosowanie ma pewien skutek majątkowy, choć często bywa on drugorzędny.

Kwestia ta ma szczególne znaczenie, gdy zabezpieczenie na akcjach dotyczy tylko ich części, albo gdy różne pakiety akcji są przedmiotem zabezpieczeń udzielonych na rzecz wielu wierzycieli o sprzecznych interesach. I wówczas powstawał podstawowy dylemat, czy akcjonariusz może upoważnić swoich wierzycieli do wykonywania prawa głosu z każdego z zabezpieczonych na ich rzecz pakietów akcji, a nadto czy każdy z tych wierzycieli może korzystać z tego upoważnienia dowolnie i tym samym różnie głosować. Lub też - czy akcjonariusz sam może zachować dla siebie mimo wszystko pakiet akcji, który pozwoli mu przynajmniej kontrolować sytuację w spółce.

Dzisiaj tego dylematu już nie ma. Akcjonariusz nie tylko może ustanowić tylu pełnomocników, ilu zechce do wszystkich posiadanych przez siebie akcji, jak też do poszczególnych pakietów (art. 412 § 2 k. s. h.), ale też sam może zgłosić się na walne zgromadzenie i wykonywać prawo głosu różnie z posiadanych przez siebie akcji (art. 411 (3) k. s. h.).

[srodtytul]Możliwości nadużyć[/srodtytul]

Czy uprawnienie tak sformułowane, może być przedmiotem nadużyć? Zapewne w równym stopniu, co każda inna instytucja prawa. Rzeczywisty problem może się pojawić jedynie na tle zaskarżania uchwał.Prawo do zaskarżenia uchwał walnego zgromadzenia przysługuje akcjonariuszowi, który głosował przeciwko uchwale i po głosowaniu zgłosił ten sprzeciw. Prawo to przysługuje bez względu na liczbę posiadanych akcji i liczbę głosów im odpowiadającym, jak też bez względu na to, z ilu akcji prawo głosu było wykonywane.

Jak należy sądzić, jest niezależne także od tego, czy na tym samym walnym zgromadzeniu akcjonariusz wykonywał prawo głosu różnie z różnych pakietów akcji. W każdym razie taka powinna być naturalna konsekwencja przyjęcia zasady uprawniającej akcjonariusza do niejednolitego wykonywania prawa głosu z posiadanych przez niego akcji. Skoro tak, to akcjonariusze nie muszą od razu podejmować decyzji co do zasadności uchwały. Mogą sobie dać czas do namysłu. Zagłosować z części akcji, tak aby uchwała została podjęta, a z części przeciwko, aby uzyskać prawo do jej zaskarżenia w przypadku, gdyby z jakichkolwiek powodów było to dla danego akcjonariusza korzystniejsze.

Jak łatwo można się domyślić, taka sytuacja może być przedmiotem nadużycia czy wręcz manipulacji akcjonariusza. I niestety przed takim nadużyciem nie można się zabezpieczyć. Ryzyko tak rozumianych nadużyć pojawia się na tle znowelizowanego stanu prawnego, lecz dość trudno będzie o skonstruowanie takich rozwiązań ustawowych, które to ryzyko usuną w zupełności.

Inaczej mówiąc takich, które pozbawią możliwości wywierania nacisku przez skorzystanie z prawa sprzeciwu tego samego akcjonariusza, który jednocześnie z różnych akcji głosował za uchwałą, jak i przeciw uchwale. Skoro akcjonariusz ma prawo wykonywania prawa głosu odmiennie z każdej posiadanej akcji, to może równocześnie głosować za uchwałą i przeciwko niej. A skoro może zagłosować przeciwko uchwale i zgłosić sprzeciw, to też może uchwałę taką zaskarżyć. Czy w rozwiązaniu takim czai się aż tak dramatyczne ryzyko?

[srodtytul]Korzyści[/srodtytul]

Są też i dobre strony tej sytuacji. Po pierwsze, szersze prawo do zaskarżenia uchwał daje większą możliwość wyeliminowania uchwał wadliwych - sprzecznych z prawem albo ze statutem lub dobrymi obyczajami, godzących w interes spółki, albo mających na celu skrzywdzenie akcjonariusza.

Po drugie, w ten sposób akcjonariusz może przynajmniej czasowo paraliżować działania swojego wierzyciela, któremu udzielił pełnomocnictwa do wykonywania prawa głosu z części posiadanych przez siebie akcji. Interes wierzyciela może być sprzeczny z interesem nie tylko akcjonariusza - dłużnika, ale też spółki i jej wierzycieli. W konsekwencji prawo do niejednolitego wykonywania prawa głosu może dać szanse na zrównoważenie tychże interesów, a przede wszystkim szanse na uchronienie spółki przed zbyt pochopnym działaniem wierzyciela.

Prawo zaskarżenia uchwały nie rodzi przecież bezzwłocznie drastycznych skutków. O wadliwości lub nieważności uchwały orzeka sąd. Owa manipulacja prawem zaskarżenia uchwał polegająca na tym, że akcjonariusz może świadomie utrzymywać stan niepewności przegłosowanej formalnie uchwały, dotyczy w gruncie rzeczy naszego powszechnego braku zaufania do pewności orzecznictwa sądowego w takich sprawach. Ale to nie jest, czy też nie powinno być, argumentem kluczowym: albo uchwała jest zgodna z prawem, niezaskarżalna lub ważna, albo nie. Więc w stanie idealnym, do którego w zasadzie zmierzamy, żadna spółka nie powinna się obawiać zaskarżania uchwał.

[srodtytul]W zgodzie z oczekiwaniami rynku[/srodtytul]

Więc jak to zazwyczaj bywa - są plusy i minusy wprowadzonej regulacji. Natomiast z całą pewnością wychodzi ona naprzeciw oczekiwaniom rynku i wzmacnia pozycję akcjonariusza. W tej chwili nie musi on wybierać według zasady "wszystko albo nic". Może adekwatnie do swojej sytuacji dzielić przysługujące mu uprawnienia i określać w ten sposób zakres swojego zaangażowania. Z resztą nie powinno to nikogo dziwić, wszak przepis art. 411 (3) kodeksu spółek handlowych został wprowadzony do polskiego ustawodawstwa w wyniku implementacji dyrektywy Unii Europejskiej dotyczącej właśnie ochrony praw akcjonariuszy mniejszościowych.

Z punktu widzenia systemu prawnego rozwiązanie to dlatego zostało uznane za niezbędne w rozwiniętych gospodarkach rynkowych, gdyż materializuje ono w zupełny sposób filozofię spółek kapitałowych i znaczenia akcji jako "cząstki" kapitału spółki. Akcje to - by tak rzec - nie człowiek, który je ma, tylko prawo majątkowe w najściślejszym sensie. Ktoś te uprawnienia wykonuje, bo inaczej być nie może.

Ale akcje i kapitał w systemie, który na kapitale się opiera i dlatego nazywa się kapitalizmem, w pewnym istotnym sensie żyją własnym życiem. Akcje mają własne interesy i własne uwarunkowania i ograniczenia, które to mogą być rozbieżne z tymi, które dotyczą osoby fizycznej lub prawnej, która aktualnie trzyma owe akcje w ręku. Lub raczej - naciska guzik lub wkłada kartę do aparatury liczącej głosy. Inaczej mówiąc - to akcje wyrażają własność w spółce, a nie osoby, które nimi dysponują. Akcje bowiem są trwalsze w relacji do spółki - one są w stanie przetrwać wielu właścicieli.

Na zakończenie należy zwrócić uwagę, że zasada niejednolitego wykonywania prawa głosu z posiadanych akcji nie dotyczy w żadnym razie wykonywania prawa głosu przysługującego z udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. W tym zakresie nie ma bowiem odpowiedniego przepisu kodeksu spółek handlowych, a trudno przyjąć, że regułę taką da się wyinterpretować per analogiam z przepisu dotyczącego spółki akcyjnej. Dlatego należy postulować jak najszybsze przeprowadzenie nowelizacji kodeksu i wprowadzenie zasady niejednolitego wykonywania prawa głosu także w odniesieniu do udziałów.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów