Spór co do tego, czy akcjonariusz może z części posiadanych akcji głosować za uchwałą, a z pozostałej przeciwko, toczył się od bardzo dawna. Długo przeważał pogląd, że oczywiście akcjonariusz nie musiał wykonywać prawa głosu ze wszystkich akcji, ale skoro już głosował, to raczej powinien być konsekwentny. To zresztą jeden z tych dylematów, które można rozstrzygać zarówno na płaszczyźnie jurydycznej, logicznej, jak też w końcu psychologicznej. Odwołując się bowiem do słów byłego prezydenta, czy można być jednocześnie za, a nawet przeciw tej samej uchwale?
Przy czym, aby sprawa nie była zbyt łatwa do wyjaśnienia, kodeks spółek handlowych, a poprzednio kodeks handlowy nie wykluczał takiej możliwości. Wręcz przeciwnie, z konstrukcji samej akcji jako prawa podmiotowego wynika, że wykonywanie prawa z akcji, w tym prawa głosu, jest niezależne od wykonywania jakichkolwiek innych praw z innych akcji tej samej spółki.
[srodtytul]Prawo głosu a zabezpieczenie na akcjach[/srodtytul]
Aspekt logiczno-psychologiczny zdecydowanie zwyciężał w tych dyskusjach. W konsekwencji nikomu nigdy nie przyszło do głowy, aby eksperymentować i głosować z posiadanych akcji niejednolicie. Z drugiej strony, coraz częściej takie podejście do wykonywania prawa głosu z akcji było nie do pogodzenia z potrzebami obrotu.
W rozwijającej się gospodarce akcje służą różnym celom. Przede wszystkim są przedmiotem zabezpieczenia. Ustanawiany jest na nich zastaw, w tym zastaw rejestrowy, blokada na rachunku inwestycyjnym. Są też przewłaszczane na zabezpieczenie. Choć przedmiotem zabezpieczenia są tylko prawa majątkowe wynikające z akcji, jednakże nie bez znaczenia pozostaje to, komu przysługuje prawo głosu z tych akcji, innymi słowy, kto wykonuje tak zwane prawa korporacyjne. Czasami wykonując niemajątkowe, czysto korporacyjne prawo głosu z akcji, można kompletnie unicestwić prawa majątkowe wynikające z tej akcji. Na przykład przegłosowując uchwałę o ich przymusowym umorzeniu.