Dług spadł, a złoty pociągnął eurozłotego i USDPLN na południe, zbliżając się do psychologicznej bariery 2,80 USDPLN. Jeśli przy tak niskich poziomach na rynku lokalnym nie pojawi się popyt, to trudno wyobrazić sobie inny, który by go do tego zachęcał.

Po gorszych danych z USA (spadek produkcji przemysłowej, niższa od prognoz CPI) dolar osłabił się do 1,3592 EURUSD, robiąc kolejny krok w stronę szczytu wszechczasów. Dyskusji o polityce monetarnej Fed ciąg dalszy, ponownie rynek odczuwa znaczącą niepewność, czy Bernanke i spółka będą zmuszeni do jeszcze jednej podwyżki, a może raczej utrzymają stopy bez zmian na dłużej; wreszcie jest też opcja "miękkiego lądowania", przy której stopy w USA powinny spadać. Niejasne dane z USA raz wskazują na recesję, raz na scenariusz prognozowany przez Fed i nie nazwałbym dzisiejszych raportów wyjaśnieniem całej tej sytuacji. Jutro w kalendarzu dane o zapasach paliw w USA - informacje bardzo ważne dla rynku ropy, ale bezpośredniego przełożenia na waluty nie mają. Co najwyżej trendy cen najważniejszego surowca mogą wpływać na relacje wymiany walut, szczególnie przez zmiany inflacji oraz niedopasowania na saldzie wymiany handlowej z zagranicą.

O 16:35 EURPLN jest na 3,8050, a USDPLN na 2,8050 przy eurodolarze na 1,3580. Poza danymi o paliwach w USA poznamy jeszcze rozkład głosów na ostatnim posiedzeniu BoE, (prognoza 7-2), który będzie ważną informacją dla rynku funta. Kończąc, dwa słowa o jenie i dolarze - w przypadku obu walut wskaźniki techniczne wskazują na fakt, iż ich ostatnia wyprzedaż potrzebuje odreagowania. Ich skumulowane umocnienie osłabiłoby złotego, ale jak na razie, poza niewielką korektą na eurojenie oznak takiego scenariusza nie widać.

Piotr Denderski

Analityk rynków finansowych