Indeksy w USA wczoraj niemal nie zmieniły swojej wartości, a dziś indeks Nikkei nieznacznie spadał. W obu wypadkach tłumaczono to wydarzeniami w Egipcie. W pierwszym przypadku już sam fakt braku wzrostu uznany został za przejaw reakcji inwestorów na wydarzenia w Kairze. Nikkei stracił kilka dziesiątych części procenta po słabszych od oczekiwań wynikach Panasonica. Jeśli to ma być niepokój, to czym była piątkowa przecena? Wycena ropy nieznacznie wzrosła, ale można dyskutować, czy to tylko efekt napływających wiadomości z Kairu, gdyż inne rynki nie specjalnie wykazują przesłanki znacznej zmiany nastrojów ku awersji do ryzyka. Wygląda na to, że świat chce szybko się przyzwyczaić do tego, co dzieje w Egipcie i możliwie szybko przejść nad tym do porządku dziennego.

Zapowiada się spokojny początek sesji i jest całkiem prawdopodobne, że taka też będzie cała sesja. Na wielkie ruchy nie należy oczekiwać, przy założeniu, że nie wydarzy się coś niespodziewanego na Bliskim Wschodzie. O ile sytuacja tam będzie taka, jak teraz, to rynki skupione będą na jutrzejszym raporcie o stanie rynku pracy w USA. Wczorajsza publikacja raportu ADP nie okazała się taką bombą, jaką była na początku stycznia, gdy zasygnalizowano wzrost liczby etatów o blisko 300 tys. Wczoraj tą styczniową publikację zrewidowano w dół, ale nadal wzrost etatów o 250 tys. robi wrażenie w porównaniu z tym, co notowano w ostatnich dwóch latach. Na stały przyrost w takim tempie trzeba będzie jeszcze poczekać.

Dziś popyt będzie bronił poziomu poniedziałkowego obszaru wyspy. Nadal wsparciem jest wtorkowe minimum, a właściwie będzie to początek obszaru wsparcia, który wyznacza zakres poniedziałkowych wahań łącznie z luką z początku sesji we wtorek. Wyspa to dobre wsparcie. Tym bardziej, że swoim istnieniem potwierdza inne, leżące niewiele niżej. Oczywiście każde wsparcie można pokonać, ale na razie nie widać, by rynki miały się szykować do jakiejś poważnej akcji podaży.