Mariusz Jagodziński, Mount TFI: Korekta jest nieunikniona. Hossa na GPW się utrzyma

Korekta jest czymś naturalnym. Spadek o 3–5 proc. w kilka dni jest możliwy. Ale w dłuższym terminie WIG może spokojnie przebić 100 tys. pkt, tylko nie w tym tempie, bo jest szokujące – mówi Mariusz Jagodziński, zarządzający funduszami, członek zarządu Mount TFI.

Publikacja: 19.02.2025 17:19

Mariusz Jagodziński, zarządzający funduszami, członek zarządu Mount TFI

Mariusz Jagodziński, zarządzający funduszami, członek zarządu Mount TFI

Foto: parkiet.tv

WIG20 we wtorek był najwyżej od 14 lat, WIG bił rekord wszech czasów. W środę widzieliśmy spadki. Co wprawiło inwestorów w takie szampańskie nastroje? Bliskie zakończenie wojny w Ukrainie? Od początku roku nasze główne indeksy zyskały po około 20 proc.

Ten wzrost cen akcji jest zaskakująco silny. W listopadzie był lokalny dołek, kiedy Rosja zmieniała doktrynę nuklearną, i były dni straszenia po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Od tamtego czasu urośliśmy już prawie o 30 proc. Dominującym czynnikiem, który odgrywa największą rolę, jest potencjał na zmniejszenie ryzyka geopolitycznego, który się przekłada na wyceny modelowe firm. Jeżeli Ukraina stanie się inwestowalna, to będzie oddech dla Europy, a więc też dla nas.

Inwestorzy nie martwią się tym, jaki będzie kształt pokoju w Ukrainie?

Trudno jednoznacznie określić, dlaczego rynek jest tak mocny, mimo że w ostatnich dniach były wręcz szokujące informacje z politycznej strony. Summa summarum rynki to czytają pozytywnie. Wszyscy rozumieją, że nie wiemy, jaki będzie pokój. Z punktu widzenia rynku to jest zmniejszenie ryzyka. Europa musi się obudzić. Z punktu widzenia inwestorów nie wiadomo, co będzie Putin robił, ale to będzie za kilka lat.

Za chwilę wybory w Niemczech, a DAX bije rekordy. Rynki wierzą, że w Europie będzie przewartościowanie i liderzy się obudzą?

Wydaje się, że politycy są bez wyjścia. Jeżeli Europa ma się zbroić, to musi być ją na to stać. Przy takich cenach energii trudno odbudować przemysł, a bez przemysłu trudno się zbroić. Europa jest politycznie pod ścianą. ETS2 przesunięty o wiele lat to jest minimum. To dla gospodarki będzie impuls poprawiający inwestycje. To, co ma się wydarzyć, musi być pomocne dla przemysłu. Moda na deregulowanie podyktowana jest wyborami, ale nie da się już tylko udawać, że się to robi, bo USA działają. Politycy nie mają wyjścia, trzeba się zająć gospodarką.

Czy zarządzający, maklerzy obserwują duży napływ kapitału zagranicznego na nasz rynek?

Na początku roku widać było zaskoczenie u naszych brokerów. Prawdopodobnie początkowy kapitał był zza oceanu i on w swojej naturze jest bardziej spekulacyjny niż długoterminowy. Był to bardziej agresywny, spekulacyjny kapitał, który potrafi szybko wejść i wyjść. Zagrał pod pokój w Ukrainie. Fundusze long term, jak zobaczą ten pokój, to mogą wrócić. Teraz też sporo Europy dołączyło – tych funduszy – np. z Londynu. Czym bliżej realnego zakończenia wojny, fale napływów się wzmocniły. Jeżeli chodzi o nastrój krajowy, to ja mam wrażenie, że zarządzający się spisali, patrząc na wyniki.

Warszawski rynek jest wykupiony. Oczekiwana jest korekta. W środę nasze indeksy spadały…

Korekta w krótkim terminie jest nieunikniona. Może nie spodoba się rynkowi to, co się wydarzy w Niemczech po wyborach. Rynek jest tak mocno naciągnięty, że korekta może być dość gwałtowna. Spadek o 3–5 proc. w kilka dni jest absolutnie możliwy. Do mocniejszej zmiany trendu potrzeba byłoby załamania rozmów pokojowych. Wtedy mamy gwałtowną przecenę. Takie ryzyko jest. Natomiast jeżeli dowieziony będzie pokój w Ukrainie, to rynek ma argumenty, żeby dalej się rozwijać. W średnim terminie, czyli do końca roku, sądzę, że przy pokoju możemy liczyć na wyraźnie wyższe poziomy indeksów niż dzisiaj. Dochodzą też takie czynniki, jak dobre makro u nas, wzrost inwestycji i spekulacje, ile można zarobić na odbudowie w Ukrainie.

A można?

Polska nieraz dawała się ograć w tych sprawach. Tylko że dzisiaj jesteśmy tak położeni, że nas się nie da ominąć. Odbudowa będzie szła logistycznie przez nas. Polskie firmy, które są w mocniejszych kontaktach z biznesem ukraińskim, sobie poradzą. Ja się o naszych przedsiębiorców nie boję. Chciałbym tylko, żeby otoczenie się u nas zmieniło. Mniej regulacji, niższe podatki itd.

Nie obawia się pan polityki handlowej i ceł Donalda Trumpa? Jeśli wejdą, uderzą w Niemcy i UE, pośrednio też w Polskę…

Dużo jest szumu o cłach, dużo się mówi, a finalnie mamy ostatecznie tylko 10 proc. ceł na Chiny. Rynek uznał, że to będzie narzędzie w rodzaju maczugi, którą używa się werbalnie. Prawdopodobnie prędzej czy później niektóre kraje czy nawet całe regiony, jak Europa, mogą dostać jakiś wymiar „kary”, bo jest asymetria. Przykład aut. Z punktu widzenia Amerykanina VAT jest cłem, podatkiem. Do tego 10 proc. cła – i tak średnio od rodzaju auta wychodzi że to jest 30 proc. do 40 proc., a w drugą stronę 2,5 proc. Nie dziwmy się im, darmowe obiady się pokończyły. Trzeba się spodziewać, że ruch na cłach będzie, czyli trochę Europa dostanie. Zobaczymy, jak zachowają się przyciśnięci do ściany politycy. Cła traktuję jako ważny element w grze. To uderzy też w USA, w inflację. Realne działania powinny być dużo bardziej stonowane od tych werbalnych.

100 tys. pkt na WIG-u to perspektywa najbliższych tygodni, jeśli rozmowy pokojowe dobrze pójdą?

Rok temu, jak hossa trwała, oceniałem, że możemy atakować 100 tys. pkt. To jest kwestia naszej gospodarki i naszych firm, które przez tę wojnę wyceniane były z dyskontem do swoich średnich. Mieliśmy dużą lukę do tego, jak się zachowywały rynki światowe w 2024 r., i teraz ją szybko zamykamy. Globalny indeks MCI urósł około 18 proc., a WIG20 spadł o 6 proc. W tym roku nadrabiamy. Do tego, jeżeli dorzucimy rosnące zyski czy zyski na akcje, to WIG może spokojnie wybijać 100 tys. pkt, tylko nie w tym tempie, bo jest szokujące.

Ostatnio nasze banki pokazały siłę. Obniżek stóp szybko nie będzie. Zyski banków będą nadal rekordowe? Ten sektor może jeszcze pociągnąć polską giełdę?

Konsensus analityków jest taki, że ten rok będzie rokiem rekordowym. Generalnie nam się gospodarka trochę zdelewarowała, akcja kredytowa spada. Jeżeli by było ożywienie gospodarcze, inwestycyjne, to banki na tym skorzystają. Nawet jak marża odsetkowa spadnie, bo stopy będą obniżane, a urośnie akcja kredytowa, to banki dalej mogą dużo zarabiać. Może zyski nie będą rosły, ale one są teraz rekordowe. Prowizje rosną od lat i ten segment przychodów jest bardzo dochodowy. Nasze banki są efektywne, z dobrą bazą kredytową, małymi odpisami, kwestia franków już jest za nami. Perspektywa dla banków nie jest zła.

Zarządza pan w Mount TFI, w miarę młodym funduszu akcji. Jakie są napływy? Klienci do was pukają?

Ten fundusz wystartował rok temu, miniony styczeń był rekordowy. Luty też będzie niezły. Ten fundusz gwałtownie rośnie, zaskakująco dobrze jak na specyfikę polskiego rynku. Polacy nie lubią szczególnie polskich akcji. Ja jestem trochę aberracją, bo inwestorzy lubią mój fundusz, i aktywa napływają bardzo mocno. Ale i do naszego funduszu private debt również. Generalnie cały rok ubiegły był dla nas dobry i w 2025 r. weszliśmy bardzo dobrze. Optymizmu w nas jest sporo.

Myślicie nad nowymi produktami?

Planujemy uruchomić fundusz w klasie aktywów związanych z kryptowalutami. Nie wprost, tylko wykorzystując pewne nieefektywności tych rynków, bo one są jeszcze duże. To powinno być dość szybko. Od wielu miesięcy procesujemy z KNF usługę zarządzania aktywami, żeby odpowiedzieć na potrzebę związaną z fundacjami rodzinnymi i generalnie odchodzenia od funduszy inwestycyjnych zamkniętych, tak żeby móc świadczyć usługę dla zamożnych klientów, czystego zarządzania portfelowego. Dzieje się u nas dużo i wygląda na to, że będziemy gotowi na falę dobrego sentymentu do szeroko rozumianego rynku kapitałowego.

Spodziewana korekta na rynku akcji będzie głęboka?

Trudno powiedzieć. Ona może być dość gwałtowna i jak ją przegapimy, to się okaże już po fakcie, że wcale nie była taka płytka i były okazje. Może być głęboka, ale może nie być długa w czasie. Sentyment dość szeroko się poprawił i jeżeli będzie realizowany scenariusz bazowy związany ze zmniejszeniem ryzyka geopolitycznego, to będzie to odczytane dobrze i wrócimy w drugim półroczu do selekcji spółek, do wyników firm, do makroekonomii, mniej będziemy mówić o geopolityce.

Perspektywy w dłuższym okresie dla polskich akcji są dobre?

Raczej są dobre. Możemy mieć sporo szczęścia jako kraj. Jeżeli Europa zacznie odbudowywać swoje militarne potencjały, to będziemy beneficjentem, bo będziemy na granicy. Jeżeli chcemy sami o sobie stanowić jako Europa, to trzeba wzmocnić kraje, które są w pierwszej linii. To będzie odczytane przez inwestorów dobrze i będziemy widzieli płynące do nas pieniądze. Wtedy będziemy mieli kolejne kilka lat wzrostu.

Notował Grzegorz Balawender

Inwestycje
Identyfikacja łańcucha wartości jako kluczowy element ESG
Inwestycje
Szaleństwo na GPW. Analitycy i inwestorzy przecierają oczy ze zdumienia
Inwestycje
Mateusz Chrzanowski, Noble Securities: Brazylia i Indonezja nadzieją XTB
Inwestycje
Adam Stroniewski, Mennica Skarbowa: Złoto lubi ciężkie czasy
Inwestycje
Andrzej Bieniek, Esaliens TFI: Dyskonto na GPW wciąż jest duże