W tym roku na rynku złota mieliśmy prawdziwą huśtawkę nastrojów. Dwukrotnie wyraźna przecena sprowadziła notowania kruszcu w okolice 1800 dolarów za uncję. Pojawiały się prognozy o potencjalnym dalszym spadku cen. Scenariusze te jednak się nie sprawdziły.
Rok 2023 zapewne większość inwestujących w złoto będzie kojarzyć z okresem historycznych rekordów cenowych. A czego można się spodziewać w 2024 r.?
Liczne niewiadome
Złoto w powszechnej opinii uznawane jest za tzw. bezpieczną przystań. W teorii jego cena powinna rosnąć w momentach największej niepewności i zagrożeń rynkowych. Takie zależności widzieliśmy m.in. po wybuchu wojny w Ukrainie czy przy większych napięciach na Bliskim Wschodzie, ale wpływ tych wydarzeń na notowania metalu był raczej krótkotrwały. Końcówka tego roku jasno pokazała, że złoto jest nie tylko bezpieczną przystanią. Gdy jego kurs przebił poziom 2100 dolarów za uncję i ustanowił nowy rekord, nastroje na rynkach akcji były bardzo dobre.
To najlepszy dowód, że prognozowanie cen złota wcale nie jest proste i intuicyjne. Jak wskazują eksperci, notowania tego kruszcu w kolejnych miesiącach będą bardzo wrażliwe przede wszystkim na to, co będzie się działo z gospodarką USA i rentownościami obligacji, jakie decyzje będzie podejmowała amerykańska Rezerwa Federalna, jak będzie się zachowywał kurs dolara. Choć lista niewiadomych jest długa, nie brakuje głosów, że przed złotem są dobre perspektywy.
– W przyszłym roku kluczowa może okazać się realna rentowność obligacji. Przy spowalniającej gospodarce USA prawdopodobnie dojdzie do zmniejszenia realnych stóp procentowych, czyli stopa Fed będzie bliżej wskaźnika inflacji, a nie nieznacznie powyżej. W rezultacie może się to przełożyć na wzrost cen złota – mówi Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych w CMC Markets.