Handel sztuką na polu minowym

Malarstwo Witkacego okazało się dobrą lokatą.

Publikacja: 08.02.2020 12:08

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

Sygnalizowałem w „Parkiecie", że ten rok będzie przełomowy na krajowym rynku sztuki. Powstaje nowe prawo ochrony dziedzictwa. W ustawie jeden rozdział dotyczyć ma obrotu na rynku sztuki i antyków.

Jest jeszcze jeden fakt, który zadecyduje o kondycji rynku. Do końca lutego powinno wyjaśnić się, kto instytucjonalnie w skali kraju pobierał będzie od galerii i domów aukcyjnych opłaty z tytułu praw autorskich. Jeśli obraz sprzedawany jest z drugiej ręki (nie przez autora), to określoną kwotę zyskuje artysta lub jego rodzina.

Dziś do wylicytowanej ceny doliczana jest opłata z tytułu droit de suite (praw autorskich). Adnotacja o pobieraniu tej opłaty widnieje w katalogach aukcyjnych przy wielu obiektach sztuki współczesnej. Dla uproszczenia przyjmijmy tu, że taka opłata zwykle wynosi ok. 5 proc. ceny sprzedażnej dzieła sztuki.

Miliony za Kossaka

Załóżmy dla przykładu, że obraz wylicytowano do kwoty 100 tys. zł. Do tej sumy doliczana jest opłata organizacyjna 18 proc. Z kolei do uzyskanej kwoty doliczana jest opłata z tytułu praw autorskich. W skali rynku to są potężne kwoty. Jeśli nie trafiają one bezpośrednio do osoby dziedziczącej prawa, to domy aukcyjne gromadzą je na wypadek, gdy zgłosi się rodzina zmarłego malarza.

Dotychczas instytucjonalnie opłaty ściągać miał Związek Polskich Artystów Plastyków (ZPAP). Praktyka pokazała, że nie ma takich organizacyjnych możliwości. Do końca lutego ma się wyjaśnić, kto będzie ściągał opłaty.

Stowarzyszenie Polskich Antykwariuszy i Marszandów po dwóch latach negocjacji podpisało umowę z ZPAP. Marszandzi mieli wnosić należne opłaty nie za cały okres obowiązywania prawa, lecz o 1 stycznia 2017. A jeśli nowy instytucjonalny egzekutor praw każe zapłacić należność za kilkanaście lat wstecz? To zachwieje rynkiem, osłabi jego kondycję.

Dotychczas nie upomniała się o należne zyski rodzina np. Jerzego Kossaka. Artysta zmarł w 1955 roku, więc prawa autorskie jeszcze nie wygasły. Prawie na każdej aukcji sprzedawanych jest kilka obrazów malarza. Wyobrażacie sobie, jaką furę pieniędzy będą musieli wydać któregoś dnia antykwariusze.

Antykwariusze handlują jak na polu minowym. Gdy jakiś adwokat wytropi rodzinę Kossaka i uzyska upoważnienie do egzekucji należnych opłat, to będzie to nokaut dla niektórych firm. Z obserwacji wynika, że to adwokaci, z chęci zysku, tropią rodziny zmarłych malarzy. Takich malarzy jak Jerzy Kossak jest znacznie więcej.

Na kondycję rynku wpłynie fakt, czy instytucja ścigająca opłaty reprezentować będzie automatycznie wszystkich artystów czy tylko tych, z którymi podpisze umowy lub podpisze umowy z ich rodzinami. Tego typu pytania niepokoją antykwariuszy.

Mechanizmy funkcjonowania krajowego rynku sztuki są wyjątkowo złożone. Nie jest tak, jak niektórym się wydaje, że kondycja rynku jest znakomita, ponieważ ustalane są kolejne rekordy cenowe.

Hrabia na obrazie

12 lutego ciekawe obiekty wystawi na aukcji Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl). Muzealną wartość ma „Huzar austriacki na koniu", namalowany ok. 1840 roku przez Piotra Michałowskiego. Obraz ma wysoką wycenę szacunkową 450–480 tys. zł i cenę wywoławczą 380 tys. zł.

Obraz ma bogatą udokumentowaną proweniencję. Wiadomo, że wystawiany był w 1913 roku w Pałacu Sztuki w Krakowie. Był wtedy własnością hrabiny Teresy Morstinówny. Portret przedstawia Eustachego Wąsowicza, szwagra hrabiny.

Są też dwa muzealnej wartości rysunki Witkacego. Jeden z nich nosi tytuł: „Goldmann Baruch Teerbroom daje Ninie pigułkę". Rysunek powstał w 1922 roku. Przedstawia scenę finałową z dramatu Witkacego „Nadobnisie i koczkodany, czyli zielona pigułka". Rysunek wystawiany był w Muzeum Narodowym w Warszawie, ma cenę wywoławczą 50 tys. zł. Wycenę szacunkową ustalono w przedziale od 80 tys. zł do120 tys. zł.

Rysunek ma dobry rodowód. Pochodzi z kolekcji młodopolskiego pisarza Jerzego Żuławskiego, autora słynnej powieści „Na srebrnym globie". Według tej powieści nakręcił film Andrzej Żuławski, krewny pisarza.

Rysunki Witkacego to rzadkość. Na rynku panuje wysyp pastelowych portretów namalowanych przez artystę. Są one poszukiwane przez kolekcjonerów. Antykwariusze odnajdują je na świecie, importują np. z Ameryki Południowej, gdzie wywieźli je Polacy w 1939 roku.

Około 20 lat temu portrety malowane przez Witkacego można było na krajowym rynku kupić za 15–20 tys. zł. Teraz zwykle kosztują ok. 150 tys. zł. To jest przykład udanej lokaty.

Jeśli ktoś 20 lat temu stworzył kolekcję portretów autorstwa Witkacego, to dobrze na tym wyszedł. Zyskał przede wszystkim radość z codziennego patrzenia w domu na dzieła wielkiego artysty, z poznawania jego legendy. W ofercie aukcyjnej sopockiej firmy jest „Portret kobiety" namalowany przez Witkacego. Obraz przez lata wystawiano w Muzeum Okręgowym w Słupsku, gdzie jest największa kolekcja dzieł artysty.

Malowanie portretów Witkacy opisał w „Listach do żony". Wielotomowe dzieło wydał PIW. To genialna, żywa lektura. Polecam nawet osobie, która w ogóle nie interesuje się sztuką.

23 lutego w Galerii Narodowej Zachęta dom aukcyjny Libra poprowadzi aukcję charytatywną „Bliźniemu swemu" (www.blizniemuswemu.pl). Na aukcjach dobroczynnych wszystkie ceny są równe, mają symboliczną wysokość. Tu podano rynkowe ceny wywoławcze.

Fangor kupił Starowieyskiego

Na przykład od 15 tys. zł licytowany będzie obraz Antoniego Starowieyskiego (ur. 1973 r.). Wycena szacunkowa wynosi 18–26 tys. zł. Przed laty z satysfakcją informowałem, gdy Wojciech Fangor kupił sobie świetny obraz Antoniego Starowieyskiego i powiesił na honorowym miejscu w swojej rezydencji w Błędowie.

Czy może być lepsza rekomendacja dla artysty niż taki zakup dokonany przez starszego kolegę, w dodatku klasyka sztuki? Fangor uzasadniał, dlaczego to jest świetne malarstwo i dlaczego autor obrazu ma przed sobą wielką przyszłość.

Od 20 tys. zł licytowany będzie obraz Jana Berdyszaka. Lech Okołów (ur. 1933 r.) nie został jeszcze w pełni odkryty prze rynek. Obraz tego klasyka sztuki wystartuje z względnie niską ceną 2 tys. zł.

Licytowana będzie praca Magdaleny Abakanowicz, fotografie wykonane przez Zdzisława Beksińskiego, akwarela Józefa Wilkonia.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę