– Nie przesądzam jednak możliwości zniwelowania z końcem roku straty dotychczas poniesionej. Z pewnością przyszły rok będzie już rentowny – uważa Mirosław Misztal, prezes Monnari.

W I półroczu tego roku giełdowa spółka była blisko 2,6 mln złotych na minusie, przy 48,8 mln zł przychodów. Szef Monnari nie chce się wypowiadać na temat wyników za III kwartał (zostaną opublikowane w poniedziałek). Przyznaje jednak, że rezultaty tego okresu będą jeszcze obciążone zawiązanymi rezerwami.

W najbliższych miesiącach zarząd zamierza koncentrować się na poprawie efektywności posiadanych salonów (ma około 100 placówek). Chce to osiągać przede wszystkim przez zwiększenie sprzedaży. Nie wyklucza otwierania nowych sklepów, gdy, jak to ocenia Misztal, ocena zaangażowania w kolejne punkty będzie zachęcająca. – Zdecydowanie nie będzie to jednak proces tak ekspansywny, jak w latach 2008–2009 – dodaje.

Zapewnia, że spółka ma wystarczającą płynność do realizowania bieżącej działalności i spłaty zadłużenia zgodnie z zatwierdzonymi przez sąd warunkami układu z wierzycielami. Ostateczna kwota zadłużenia, po uwzględnieniu redukcji, wynosi 66 mln zł. Ma zostać rozliczona do 2013 r. – Spółka posiada środki lub mogłaby je pozyskać – na przykład w drodze sprzedaży nieruchomości, które stanowiłyby źródło spłaty wierzycieli zaspokajanych płatnością pieniężną. Obecnie angażujemy je w kapitał obrotowy na zakup pozostałej części kolekcji jesień/zima i kolejnej kolekcji wiosna/lato – mówi Misztal.

Prezes podkreśla, że płatności wynikające z układu rozłożone są w czasie, tak aby spółka musiała uwalniać posiadane zasoby dopiero w kolejnych okresach. – Nie ma teraz konieczności i potrzeby utrzymywania gotówki zabezpieczającej przyszłą spłatę zobowiązań zaspokajanych pieniężnie – dodaje.Po piątkowym wzroście kursu akcji o 7,6 proc., do 5,1 zł, Monnari jest teraz wyceniane przez rynek na blisko 70 mln zł.